Wszystkie Ze Szczecina W skrócie Z kraju Według linii

Szczecin artykuł

Policjanci zawiedli

ToT, Kurier Szczeciński,

dodane przez MQ; zmodyfikowane

Wracający z Dni Morza uszkodzili 5 z 6 autobusów, które w nocy z soboty na niedzielę wystawiło Szczecińsko-Polickie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne. Dziwne - ucierpiała tylko ta spółka. W dwóch szczecińskich oraz w PKS straty były znikome lub żadne.
Autobusy polickie zniszczono doszczętnie. Wstępnie straty w SPPK oszacowano na 20 tys. zł, a w niedzielę do pracy ściągnięto pracowników zaplecza technicznego, by w poniedziałek firma mogła normalnie świadczyć usługi. Kierowcy nie chcą rozmawiać. Nadal nie wierzą w to, co się stało. Linie do Polic są specyficzne i nieraz dochodzi na nich do incydentów. Zdarzało się zastraszanie kierowców i pasażerów, był incydent z nożownikiem. Ale tak zmasowanego ataku nikt w SPPK nie pamięta.

Według nieoficjalnych informacji kilku pasażerów zostało pobitych.

- Nie mamy takich zgłoszeń - zapewnia kom. Artur Marciniak, oficer prasowy KMP w Szczecinie.

O bójkach nie wie też policja z Polic. Opiekę nad autobusami przejmowała w Przęsocinie.

- Wtedy były już zdemolowane - mówi sierż. Iwona Grefenheim, oficer prasowy KPP Police. - Przyjęliśmy zgłoszenie, będziemy przesłuchiwać kierowców. Ale sprawców na miejscu nie udało się już ująć.

Szczecińska policja ubolewa, że radiowozy w tym roku nie jechały za przepełnionymi autobusami do Polic.

- Większość uczestników została w Szczecinie - mówi kom. Marciniak. - Nie mogliśmy swoich sił kierować na trasy do Polic, bo mogły się bardziej przydać na miejscu.

W Przęsocinie policja z Polic przejęła od szczecińskiej tylko jeden autobus, w którym awantura zaczęła się przy ul. Nehringa.

- Kierowca zgłosił awanturę, ale jechał dalej - tłumaczy Marciniak. - Załoga musiała go szukać na trasie, znalazła już w Przęsocinie, gdzie sprawę przejęli koledzy z Polic.

Spokojnie dojechał tylko ostatni wóz, o g. 2.30 z pl. Rodła, ale nie dzięki policyjnej pieczy, tylko przytomności kierowcy.

- Awantury zaczęły się już przy ul. Matejki - mówi kierowca. - Wiedziałem, że nie ma sensu czekać na policję, wiedziałem też, co się stało z pojazdami kolegów. Wyszedłem więc z kabiny i powiedziałem agresywnym pasażerom, że mogą demolować, ale wtedy do Polic wrócą pieszo, bo jadę ostatnim kursem.

Jak się okazało przygotowania przed Dniami Morza, a rzeczywiste działania w obliczu pijanych chuliganów to całkiem różne sprawy.

źródło: Kurier Szczeciński

Przeczytaj więcej na temat Dewastacja w Dni Morza:

brak komentarzy