Forum
Możliwość pisania na forum dostępna jest tylko dla zalogowanych użytkowników.
Całkowity paraliż miasta
To jest wątek zespolony, który powstał poprzez połączenie kilku wątków:
- Na ulice Szczecina nie wyjechały tramwaje
- Całkowity paraliż miasta
wysłane przez Phobos 17
(jak również każdej innej Mocy Sprawczej, która w bezpośredni sposób przyczyniła się do dzisiejszego braku zasilania)
A dlaczego? Szczęśliwie, miasto zostało sparaliżowane w czasie, kiedy wszyscy byli w przygotowani na strajk motorniczych. Komunikacja zastępcza zadziałała z w sposób zorganizowany (no, na pewno lepiej zorganizowany, niż gdyby trzeba było wszystko robić na gorąco). Kolejne szczęście - awaria wystąpiła na kilka godzin przed planowym wyjazdem pierwszych brygad, więc nie trzeba było czekać aż związkowcy łaskawie powiedzą, że zaczął się strajk.
Paraliżu komunikacyjnego nie było - po południu autobusy (te zwykłe i zastępcze) świeciły pustkami. Ale z rana, kiedy ludzie jechali do szkoły/pracy i nie wiedzieli jeszcze o sytuacji - tragedii również nie było.
Związkowcy będą mieli teraz zagwozdkę. Wychodzi na to, że miasto faktycznie JEST przygotowane na wypadek, gdyby z zajezdni miał nie wyjechać żaden tramwaj. Z tego wynika, że ewentualny strajk byłby po prostu nieskuteczny. Utrudniający życie miasta, ale nie uniemożliwiający go. Jaki zatem sens strajkować? Żaden. Zatem cieszmy się - widmo strajku mamy prawdopodobnie kilkanaście (kilkadziesiąt) punktów procentowych dalej niż wczoraj.
Ale czy to powód do radości? Bez strajku MZK nie straci płynności finansowej. Nie będzie nagłego powołania Tramwajów Szczecińskich sp. z o.o. Nie będzie reformy. Słowami Kononowicza - nie będzie niczego. Poza tym samym bałaganem, jaki mamy na codzień...
-- A kim ty jesteś, żeby mnie pouczać? :-)
A dlaczego? Szczęśliwie, miasto zostało sparaliżowane w czasie, kiedy wszyscy byli w przygotowani na strajk motorniczych. Komunikacja zastępcza zadziałała z w sposób zorganizowany (no, na pewno lepiej zorganizowany, niż gdyby trzeba było wszystko robić na gorąco). Kolejne szczęście - awaria wystąpiła na kilka godzin przed planowym wyjazdem pierwszych brygad, więc nie trzeba było czekać aż związkowcy łaskawie powiedzą, że zaczął się strajk.
Paraliżu komunikacyjnego nie było - po południu autobusy (te zwykłe i zastępcze) świeciły pustkami. Ale z rana, kiedy ludzie jechali do szkoły/pracy i nie wiedzieli jeszcze o sytuacji - tragedii również nie było.
Związkowcy będą mieli teraz zagwozdkę. Wychodzi na to, że miasto faktycznie JEST przygotowane na wypadek, gdyby z zajezdni miał nie wyjechać żaden tramwaj. Z tego wynika, że ewentualny strajk byłby po prostu nieskuteczny. Utrudniający życie miasta, ale nie uniemożliwiający go. Jaki zatem sens strajkować? Żaden. Zatem cieszmy się - widmo strajku mamy prawdopodobnie kilkanaście (kilkadziesiąt) punktów procentowych dalej niż wczoraj.
Ale czy to powód do radości? Bez strajku MZK nie straci płynności finansowej. Nie będzie nagłego powołania Tramwajów Szczecińskich sp. z o.o. Nie będzie reformy. Słowami Kononowicza - nie będzie niczego. Poza tym samym bałaganem, jaki mamy na codzień...
-- A kim ty jesteś, żeby mnie pouczać? :-)
Masz prawo odmówić odpowiedzi na ten post. Bez względu, czy z tego prawa skorzystasz - wszystko co napiszesz może być wykorzystane przeciwko tobie.