Informacje
Rzeszów: Autobusy przyjeżdżają za szybko
art, Gazeta Wyborcza,
dodane przez Jacek
Minuta, dwie, ale czasami i pięć - o tyle za wcześnie na przystankach pojawiają się autobusy MPK. - Jest to widoczne szczególnie na początku trasy autobusu. Czy dyrekcja nie może kierowcom dać coś "na wstrzymanie"? - pyta jeden z rzeszowian. - Kierowcy zostaną upomnieni - obiecuje Wiesław Pomianek, dyrektor MPK w Rzeszowie.
W ciągu kilku ostatnich dni otrzymaliśmy wiele sygnałów o tym, że poranne kursy niektórych autobusów rzeszowskiego MPK są "przyspieszone". - Cztery raz w tygodniu dojeżdżam do centrum Rzeszowa autobusem linii 22. Wsiadam do niego na ul. Krakowskiej o godz. 8.44. Mniej więcej od dwóch tygodni nie zdarzyło się, żeby autobus ten przyjechał zgodnie z rozkładem jazdy. Na przystanku pojawia się dwie, trzy minuty wcześniej. Ludzie się do tego już przyzwyczaili i przychodzą na przystanek dziesięć minut wcześniej, żeby mieć pewność, że na niego zdążą. Dla mnie jest to niedopuszczalne - po to chyba jest rozkład jazdy, aby go przestrzegać - skarży się rzeszowianin.Podobny sygnał dotarł do nas z innej części miasta i dotyczy osiedla Kmity. - Poranne "przyspieszenie" kursu - tak średnio o dwie, trzy minuty, to standard. Przyczyna tego może być jedna - kierowca zbyt szybko wyjeżdża na trasę i chce jak najszybciej skończyć kurs. A skutek tego jest taki, że ludzie, którzy bez problemu powinni zdążyć na autobus, muszą biec z językiem na brodzie. Byłem świadkiem, jak dwa autobusy - 34 i 17 - razem wjeżdżały na przystanek, choć w rozkładzie różnica pomiędzy nimi to sześć minut. Może dyrekcja MPK dałaby coś kierowcom "na wstrzymanie"? - sugeruje Marcin, mieszkaniec ul. Wita Stwosza. "Niecierpliwi" są także kierowcy linii "13".
- W piątek autobus zamiast o godz. 9.03 na przystanku przy Rejtana był dwie minuty wcześniej. Mogłem mu jedynie pomachać... i marznąć, czekać kilkanaście minut na kolejny kurs. A dodam, że przystanek, z którego korzystam, jest pierwszy na trasie "trzynastki", więc kierowca nie może się tłumaczyć tym, że pokonał szybciej trasę, bo np. nie było pasażerów na przystankach - informuje mieszkaniec osiedla Nowe Miasto. - Rozkład jazdy autobusów jest tak skonstruowany, że kierowcy bez problemu powinni zdążyć dojechać z przystanku na przystanek. Nie muszą się spieszyć i wyjeżdżać na trasę przed czasem - tłumaczy Wiesław Pomianek, dyrektor Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacji w Rzeszowie. Skąd więc biorą się te "przyspieszenia" miejskich autobusów? - To wina kierowców, dlatego zostaną upomnieni - obiecuje Pomianek. - Zawsze im powtarzam, że lepiej, aby spóźnili się minutę czy też dwie, niż przyjeżdżali za szybko - dodaje dyrektor.
źródło: Gazeta Wyborcza
brak komentarzy