Wszystkie Ze Szczecina W skrócie Z kraju Według linii

z kraju artykuł

Kraków: Zarząd Dróg i Komunikacji nie chce płacić podwójnie za remont Kalwaryjskiej

pil, Gazeta Wyborcza,

dodane przez Jacek

Jak ratować 1,8 mln zł utopione w przegranej sprawie sądowej z MPK Łódź? Zarząd Dróg i Komunikacji pozywa do sądu Zakład Gospodarki Komunalnej sp. z o.o., choć właściwie pozywający są sami sobie winni. Chodzi o remont torowiska na ul. Kalwaryjskiej.
Przypomnijmy: remont ul. Kalwaryjskiej zlecił ZDiK. Prace wykonywało konsorcjum złożone z ZGK sp. zo.o. oraz Zarządu Infrastuktury Miejskiej sp. zo.o. Do remontu położonego tam torowiska konsorcjum wynajęło MPK Łódź. Kiedy roboty ukończono, ZDiK zapłacił za nie ZGK. Ten miał się rozliczyć z podwykonawcami. Jednak MPK Łódź dostało tylko część pieniędzy - do zapłaty pozostałych 1,5 mln zł ZGK się nie kwapiło i nigdy ich łodzianom nie wypłaciło.

MPK Łódź, posługując się przepisami chroniącymi podwykonawców przed takimi sytuacjami, na początku zeszłego roku pozwało do sądu głównego zleceniodawcę, czyli ZDiK, i zażądało zapłaty brakującej sumy.

- Ponieważ przegraliśmy sprawę, zdecydowaliśmy się pójść na ugodę i zapłacić MPK Łódź te pieniądze - wyjaśnia radca prawny ZDiK Marcin Hanczakowski. Tyle, że ZDiK zapłaci teraz więcej - blisko 1,8 mln zł, bo dług obrósł odsetkami. Trzeba też zwrócić koszty sądowe.

- Dla ZDiK oznacza to, że dwa razy zapłacił za to samo. Najpierw ZGK w ramach zapłaty za całość inwestycji, a teraz bezpośrednio łódzkiej firmie. Będziemy się domagać, żeby ZGK oddało nam te pieniądze - mówi dyrektor ZDiK Jan Tajster. Ponieważ ZGK nie chce w ogóle o tej sprawie dyskutować, ZDiK skierował sprawę do sądu.

Dlaczego doszło do takiej sytuacji? - To wina niedopatrzeń komisji zajmującej się tą inwestycją - mówi jeden z dyrektorów ZDiK Andrzej Zaborski i przyznaje: - Niestety, byłem jednym z jej członków. Jego zdaniem najważniejszym błędem było zapłacenie za remont, bez żądania dokumentów wykazujących, że ZGK ma już uregulowane płatności ze swoimi podwykonawcami.

- Sami wpędziliśmy się w kłopoty. Zapłaciliśmy bez gwarancji, że pieniądze trafią tam, gdzie powinny - mówi Zaborski. Komisja z udziałem Zaborskiego nie zażądała też umowy, z której wynikałoby, na jakie ceny ZGK umówiło się z MPK. - Z tego powodu nie mogliśmy później ustalić, ile tak naprawdę jesteśmy dłużni MPK - twierdzi Zaborski.

źródło: Gazeta Wyborcza

brak komentarzy