Wszystkie Ze Szczecina W skrócie Z kraju Według linii

z kraju artykuł

Gdańsk: Bilety jednorazowe zastąpią w Gdańsku bilety na 10 minut?

Mikołaj Chrzan, Michał Stąporek, Trójmiasto.pl,

dodane przez MQ

Urzędnicy pracują nad uproszczeniem gdańskiej taryfy biletowej. Ma być wygodniejsza dla pasażerów i nie zagrażać budżetowi miasta. Radni wstępnie są za.
Portal Trójmiasto.pl przeprowadził w tym tygodniu ankietę na temat biletów czasowych w Gdańsku. Wzięło w niej udział prawie 1200 osób. Wynika z niej, że 43 procent internautów-pasażerów marzy o przywróceniu zwykłej taryfy, a dla kolejnych 38 procent bilety czasowe niepotrzebnie komplikują życie. Za pozostawieniem "czasówek" jest tylko co piąty z pasażerów.

Bilety czasowe wprowadzono w Gdańsku w 1992 r. - Wtedy to była rewolucja. Byliśmy drugim po Poznaniu miastem w Polsce z taką taryfą - wspomina Antoni Szczyt, wicedyrektor wydziału gospodarki komunalnej Urzędu Miejskiego w Gdańsku. - Istotą "czasówek" było zagwarantowanie pasażerom jasnego układu: ile jedziesz, tyle płacisz. No i umożliwienie przesiadek w ramach jednego biletu.

Ten system nie jest jednak pozbawiony wad. Krytyka dotyczy głównie biletów do 10 minut. Nawet przy najkrótszych przejazdach autobus może spóźnić się o kilka minut. Co prawda, taryfa przewiduje, że nie musimy płacić za czas spędzony w korku, ale łatwo wyobrazić sobie, że surowy kontroler z Renomy może próbować podważać takie tłumaczenia.

To nie jedyna wada. - Przy biletach na krótki czas: 10 czy 30 minut pasażerowie mają tendencję do naciągania taryfy np. poprzez późniejsze kasowanie biletów - uważa prof. Olgierd Wyszomirski, szef gdyńskiego ZKM i równocześnie naukowiec zajmujący się komunikacją miejską.

Taryfę czasową, praktycznie niezmienioną od początku lat 90., można poprawić.

- Przyszłością dla Trójmiasta mogłaby być taryfa mieszana, czyli kompromis pomiędzy taryfą w Gdańsku i Gdyni - twierdzi Wyszomirski. W Gdyni obowiązują bilety jednoprzejazdowe. Kasując taki bilet, możemy przejechać całą trasę, niezależnie od czasu przejazdu. Wadą tego rozwiązania jest z kolei konieczność kasowania biletu przy każdej przesiadce.

W taryfie mieszanej mamy wybór: są bilety jednoprzejazdowe, a także czasowe np. do 60 czy 90 minut. Dzięki tym pierwszym nie musimy się martwić o miejskie korki, te drugie pozwalają nam na pokonanie dłuższych tras paroma środkami komunikacji miejskiej.

Taryfa mieszana w Gdańsku to nie melodia przyszłości. - Pracujemy nad możliwością zastąpienia biletu 10-minutowego biletem jednorazowym - zdradza Antoni Szczyt. Zaznacza, że taki bilet musiałby być droższy niż 1,40 zł (tyle kosztuje dzisiaj normalny bilet na 10 minut). O ile? Tego jeszcze nie wiadomo.

By taka zmiana była lepiej odebrana przez pasażerów, Szczyt rozważa również obniżkę ceny miesięcznego biletu sieciowego. Dziś kosztuje on 132 złote i jest najdroższy w Polsce.

Ostateczna decyzja o zmianach taryfy należy do radnych. Szefowie wszystkich klubów w gdańskiej Radzie Miasta wstępnie popierają taki pomysł. - Sądzę, że nawet gdyby bilet jednoprzejazdowy był droższy niż obowiązujący bilet na 10 minut, mieszkańcy zaakceptowaliby to - przekonuje Ryszard Klimczyk, szef klubu PiS. - Powinniśmy ułatwiać życie pasażerom. Jak najprostsze i jak najtańsze bilety są niezbędne, by zachęcić ich do korzystania z transportu publicznego - twierdzi Aleksander Żubrys z klubu SLD.

Maciej Lisicki, szef klubu radnych PO: - Obowiązująca taryfa jest skomplikowana dla gdańszczan, nie mówiąc już o turystach, na których przecież bardzo nam zależy. Gdyby prezydent zaproponował przywrócenie biletu jednorazowego i gdyby ta zmiana nie uderzyła w budżet - będziemy za.

źródło: Gazeta Wyborcza

brak komentarzy