Informacje
Stanowisko MZK
skomentował Marcin Stefanowicz,
dodane przez Phobos; zmodyfikowane
Na koniec uwaga natury ogólnej - interpretacja zjawisk zaprezentowana w "Apelu (...)" nie oparta na faktach, lecz luźno z nimi związana oraz zwykłe pomówienia wprowadzają czytelników w błąd i mogą przynieść wymierne szkody.
Z-ca Dyrektora d/s Eksploatacji
mgr inż. Krzysztof Turczyn
Nasza odpowiedź
Odpowiedź MZK, jako że nie odnosi się w żaden sposób do naszych argumentów, jest wielce niesatysfakcjonująca, jednak zdecydowaliśmy się ją skomentować.
Ogromnie cieszymy się z prowadzenia napraw poszyć wagonów. Równie miło jest nam czytać o dużym nasileniu działań mających na celu utrzymanie żywopłotów w stanie, który będzie gwarantował nie niszczenie naprawionych poszyć. Wszystkie te działania należy chwalić. Nie usprawiedliwia to jednak zmiany schematu malowania wagonów. Jeśli zadbamy o częstsze mycie wagonów, utrzymanie żywopłotów oraz renowację taboru - tramwaje będą czyste bez względu na ich kolor.
Nie patrzmy na problem z perspektywy "który kolor jest ładniejszy". Są zwolennicy obecnego malowania, jak również osoby, które wolałyby widzieć na tramwajach barwy zaproponowane przez MZK. Nie stajemy po żadnej ze stron. Przedstawiliśmy argumenty uniwersalne i niezależne od obecnych czy proponowanych barw taboru. Jeśli chcielibyśmy zakończyć operację przed finałem regat w 2007 roku, jej koszty będą niebagatelne. Bez względu, czy zakończymy malowanie przed, czy na długo po finale regat, ucierpi na tym wizerunek miasta, którego komunikacja ma w tej chwili jednolite barwy. Cała operacja odnotowała wielki falstart - najpierw powinno się zadbać o mycie i utrzymanie wagonów, a dopiero później zastanawiać, czy tabor nadal wymaga malowania. I ostatni argument - czy chcemy przekreślić ostatnie 10 lat historii miasta? Gusta są różne i oczywistym jest, że części ludzi obecne malowanie się podoba, a innym nie. Jednak cokolwiek by nie mówić - białe pojazdy z czerwono-granatowymi pasami stały się charakterystycznym symbolem Szczecina.
Nie wiedząc, co MZK miało na myśli pisząc "interpretacja zjawisk (...) nie oparta na faktach, (...) oraz zwykłe pomówienia wprowadzają czytelników w błąd i mogą przynieść wymierne szkody", pozostaje nam dalej próbować spotkać się z dyrektorem Turczynem w celu przeprowadzenia rzeczowej dyskusji. Wierzymy, że to nam się uda.