Wszystkie Ze Szczecina W skrócie Z kraju Według linii

z kraju artykuł

Trójmiasto: Kto będzie rządził nowym związkiem komunikacyjnym w Trójmieście?

Michał Tusk, Gazeta Wyborcza,

dodane przez MQ

Wspólna trójmiejska komunikacja coraz bliżej. W czerwcu odbędzie się konkurs na dyrektora Związku Komunikacyjnego Miast Zatoki Gdańskiej.
O wspólnej komunikacji dla Trójmiasta i okolic, wspólnym bilecie i większej integracji tras mówi się od lat. Tym razem sprawa jest przesądzona - samorządowcy w końcu ustalili wspólną wersję statutu przyszłego związku. Statut był ważny, ponieważ to od niego będzie zależał sposób rozliczania nowej, wspólnej komunikacji miejskiej. Obecnie trwa ratyfikacja statutu w radach poszczególnych gmin aglomeracji. To oznacza, że instytucja zacznie działać jesienią. Wtedy rozpocznie się przejmowanie zadań poszczególnych organizatorów komunikacji (np. w Gdańsku Zarządu Transportu Miejskiego, a w Gdyni Zarządu Komunikacji Miejskiej). Według wstępnych szacunków pierwszy znaczący skutek dla mieszkańców, czyli jeden system biletowy dla Trójmiasta i okolic (na początku nie obejmujący jeszcze SKM), wejdzie do użytku w przyszłym roku.

Najpierw jednak czeka nas batalia o kierownictwo w nowej instytucji. A jest o co walczyć - związek będzie dysponował sumą ok. 300 mln zł rocznie - tyle obecnie wydają na kursowanie autobusów, trolejbusów i tramwajów wszyscy jego założyciele.

Jednym z faworytów trójmiejskich samorządowców jest prof. Olgierd Wyszomirski, obecny dyrektor ZKM w Gdyni, którego uznaje się za jednego z autorów sukcesu gdyńskiego transportu miejskiego. Inny kandydat to jego zastępca Hubert Kołodziejski. - To będzie stanowisko w dużej mierze polityczne, dlatego nie zamierzam się nigdzie pchać, ani z nikim rywalizować - komentuje spekulacje Wyszomirski. - Oczywiście, dobro komunikacji w Trójmieście leży mi na sercu, więc jeśli będzie taka wola wśród założycieli związku, przemyślę sprawę - zaznacza.

Wśród ewentualnych kandydatów pojawiło się też nazwisko obecnego wiceprezydenta Gdańska Szczepana Lewny, który ma być forsowany przez Gdańsk. Sam zainteresowany twierdzi, że sprawy na razie nie ma. - Nie przeszło mi to nawet przez myśl. Poza tym konkurs na to stanowisko będzie przeprowadzony w czerwcu - mówi Lewna. Nie zaprzecza jednak, że istnieje możliwość, aby kandydował na stanowisko dyrektora.

Szczepan Lewna, Wiceprezydent Gdańska:

Konkurs na stanowisko dyrektora Związku Komunikacyjnego Miast Zatoki Gdańskiej ogłoszony zostanie prawdopodobnie w czerwcu. Gdańsk nie ma swoich faworytów, poza tym uważam, że znaczenia nie powinny mieć sympatie tego czy innego miasta do swoich ludzi, ale obiektywnie ocenione kompetencje i zasługi. Co do mojej ewentualnej kandydatury, to przyznaję, że dotychczas o tym nie myślałem. Nie oznacza to jednak, że na pewno nie wystartuję w konkursie.

Marek Stępa, Wiceprezydent Gdyni:

Ponieważ wybór odbędzie się w drodze konkursu, nie będziemy wskazywali swojego faworyta. Nie jest jednak tajemnicą, że doceniamy kompetencje prof. Wyszomirskiego i jego ludzi. To głównie dzięki nim nasz system zarządzania komunikacji jest ceniony w Polsce i w Europie. Dlatego dobrze byłoby dla całej aglomeracji, aby to oni grali pierwsze skrzypce w związku komunikacyjnym. Inną sprawą jest sam statut związku, który obecnie głosowany jest w poszczególnych miastach. Obecna propozycja, aby koszty funkcjonowania komunikacji rozliczać tylko na podstawie liczby mieszkańców, musi w dłuższej perspektywie być zmieniony. Każde miasto powinno tyle wpłacać do kasy związku, ile rzeczywiście kosztuje transport na jego terenie, uwzględniając przychody z biletów. Tak obecnie robimy to w Gdyni.

Jacek Karnowski, Prezydent Sopotu:

Dyrektorem związku komunikacyjnego powinien być ktoś, kto myśli o komunikacji miejskiej tak, jak ekipa z gdyńskiego ZKM z Olgierdem Wyszomirskim na czele. Nie musi to być koniecznie on, ale osoba o podobnym poziomie kompetencji gwarantowałaby, że rozwój i integracja transportu w Trójmieście stałyby się faktem. Oczywiście, wiele rzeczy trzeba jeszcze dopracować, jak choćby sposób rozliczania kosztów w związku. Najważniejsze jednak, że związek w ogóle powstał, wszyscy pamiętamy, ile to trwało. To dobry zalążek do prawdziwej integracji, nie tylko w transporcie. W przyszłości instytucja zbudowana na fundamencie związku mogłaby zajmować się w imieniu miast-członków promocją czy ściąganiem inwestorów. Tak działają metropolie na zachodzie Europy.

źródło: Gazeta Wyborcza

brak komentarzy