Informacje
Wrocław: Autobusy nie wjadą
Bartosz Wawryszuk, Przemysław Ziółek, Słowo Polskie Gazeta Wrocławska,
dodane przez MQ
Kursy opóźnione o półtorej godziny, zablokowane skrzyżowania i korki - tak wyglądają poranki i popołudnia we Wrocławiu. MPK chce to zmienić - po centrum jeździłyby tylko tramwaje.
Zielone światła dla tramwajów i autobusy jeżdżące po peryferiach - te pomysły MPK mają skrócić przejazd przez zakorkowane miastoTramwaje na skrzyżowaniach miałyby zawsze pierwszeństwo - mówi Ryszard Jaśkowski, prezes MPK. - A autobusy tylko dowoziłyby pasażerów z peryferiów do węzłów przesiadkowych. Takich jak plac Grunwaldzki. Do centrum jechałyby już tylko tramwaje.
Kiedy tak się stanie?
- Musimy najpierw przetrwać okres remontów. Czekamy, aż ZDiK przekaże nam planowanie rozkładów jazdy. Wtedy dopasujemy je do realiów - mówi prezes. Jego zdaniem, od korków szybko nie uciekniemy, dlatego MPK chce zmienić system kumunikacyjny.
- Ale musimy zrobić to w porozumieniu z miastem - dodaje.
Na razie jednak Wrocław jest sparaliżowany. Nie sposób normalnie po nim jeździć.
- Rano i po południu mam wrażenie, że we Wrocławiu rozkłady jazdy nie istnieją. Autobusy z powodu korków nie są w ogóle punktualne. No może jedynie przez pierwszych kilka przystanków - mówi Agata Klusiek, mieszkanka Nowego Dworu. - W poniedziałek po szesnastej na przystanek przy ul. Robotniczej nie przyjechał żaden autobus linii 139 i 149. Czekałam niemal godzinę. W tym czasie powinno jechać osiem wozów. Ale wszystkie stały w zatorach! - dodaje.
To wina studentów?
Korki doskwierają też zwykłym kierowcom.
- Jeżdżę z Jelcza-Laskowic. Do zapchanych ulic tuż przed centrum już się przyzwyczaiłem. Ale wczoraj stałem w nich już koło Wojnowa! - denerwował się Maciej Strężyński, mieszkaniec Jelcza.
Dramatyczne doniesienia pasażerów i kierowców potwierdzają pracownicy MPK.
- Nie dziwię się, że ludzi krew zalewa, skoro autobus, który i tak kursuje tylko dwa razy na godzinę, jeszcze się spóźnia - relacjonował nam wczoraj dyspozytor z centrali ruchu MPK.
Urzędnicy z Zarządu Dróg i Komunikacji szacują, że gdy do Wrocławia zjechali studenci, na ulicach przybyło kilkadziesiąt tysięcy aut. To normalna sytuacja na początku października, jednak miasto rozkopane w wielu miejscach po prostu straciło przejezdność.
- Skutek jest taki, że korki tworzą się nawet tam, gdzie dotychczas ich nie było. Przykładowo na Gajowickiej, którą jeździło się w miarę sprawnie, teraz trzeba odstać pięć zmian świateł na skrzyżowaniu - mówi Ewa Mazur, rzeczniczka ZDiK-u. Ale to niejedyny powód.
Sytuację pogorszyło na pewno przesunięcie otwarcia skrzyżowania Powstańców Śląskich i Swobodnej oraz drugiej jezdni na odcinku Krzywoustego. Pierwsze według planów miasta miało być przejezdne w miniony weekend (prace przedłużyły się jednak i pojedziemy tam dopiero w sobotę).
Czekają na projekt
Z kolei na Krzywoustego otwarcie odnowionej jezdni między Czajkowskiego a Brücknera wstrzymał magistrat.
- Ulica nie była w pełni przygotowana do normalnego ruchu. Brakowało zatok autobusowych i chodników w rejonie skrzyżowania z Poprzeczną i Brücknera. To uniemożliwia wprowadzenie docelowej organizacji ruchu - tłumaczy Tomasz Jarosz z wydziału zarządzania ruchem Urzędu Miejskiego. Dodaje, że gdy tylko dostanie projekt zmian gwarantujących bezpieczeństwo pieszym - zatwierdzi go. - Wtedy wykonawca będzie mógł uzupełnić braki i dopuścimy ruch na drugiej jezdni - deklaruje. Według ZDiK-u otwarcie drugiej nitki na Krzywoustego, choć z jednym pasem na odcinku w rejonie skrzyżowania z Brücknera (drugi pełniłby rolę chodnika i zatoki autobusowej do czasu skończenia budowy normalnego trotuaru) jest możliwe w najbliższy weekend.
Do tego czasu zwłaszcza pasażerowie muszą uzbroić się w cierpliwość. - Gdy ul. Powstańców Śląskich będzie przejezdna w weekend, polepszy się sytuacja w centrum - uważa Mazur. W połowie października tramwaje mają zacząć jeździć do pętli Marino. - Po dwóch tygodniach ubędzie utrudnień w komunikacji - zapewnia.
źródło: Słowo Polskie Gazeta Wrocławska
brak komentarzy