Informacje
Nie ma jak dojechać
Sylwia Turkiewicz, Moje Miasto,
dodane przez kapil; zmodyfikowane
- Jeśli ucieknie nam autobus, na następny czekamy nawet 40 minut - skarżą się bezrzeczanie. Ich jedyny autobus kursuje średnio dwa razy na godzinę.
Dorota Kitińska opiekuje się dziećmi na Bezrzeczu. Jak twierdzi, na przystanku spędza zawsze prawie pół godziny. Z pracy wychodzi o różnych porach, więc nie jest w stanie "utrafić" w kurs. Pani Anna poświęca prawie godzinę, by dotrzeć z miasta do domu. Najgorzej jest wieczorem. Marek Kwiatkowski specjalnie zawozi swoje dzieci do szkoły, a po południu jedzie po nie - nie chce, by traciły czas na przystankach.- To nasza największa bolączka na osiedlu - mówią zgodnie bezrzeczanie. Ich jedyny autobus jeździ dwa razy na godzinę, czasem trzy. W szczycie kursuje co 20 minut. Najgorzej jest w godzinach: 10, 11, 13, 18 i 19. Wtedy czeka się na niego nawet 40 minut. Autobus jedzie tylko do Łukasińskiego. Później trzeba się przesiadać. Oprócz rzadkich kursów, mieszkańcy narzekają także na tłok.
- W godzinach wyjazdów do pracy, czy do szkoły bardzo ciężko wsiąść do autobusu. Jeżeli ta sztuka jakimś cudem komuś się uda, podróż wygląda mniej więcej tak, jak podróżują sardynki w puszce - pisze do nas Krzysztof Radek, student z Bezrzecza.
- Nasze osiedle intensywnie się rozbudowuje. Na teren dzielnicy wprowadzają się nowi mieszkańcy, inwestorzy budują kolejne domy. Dlaczego nie można rozwinąć także sieci komunikacji miejskiej? - pyta pani Marta z Bezrzecza.
Zdaniem bezrzeczan autobus wciąż się spóźnia. Postanowiliśmy to sprawdzić. Efekt: dwa autobusy z kolei przyjechały o 10 minut za późno.
Sprawę autobusu nr 74 zna Wojciech Braciszewski, przewodniczący Rady Osiedla Krzekowo-Bezrzecze.
- Mamy problem z autobusem. Były już naciski ze strony mieszkańców. Kierowaliśmy pisma do Zarządu Dróg i Transportu Miejskiego, ale zawsze były pozostawiane do "rozpatrzenia" - mówi Braciszewski. - Rozumiem względy ekonomiczne, ale tu coraz więcej ludzi mieszka, coraz więcej osób jest starszych.
Zapominają o ludziach
Pamiętam, jak pierwszy raz pojechałam na Bezrzecze. Zapytałam mieszkańców co ich najbardziej nurtuje na osiedlu. Już wtedy usłyszałam o "autobusowym problemie". Później posypały się maile, a jeszcze później telefony. Okazuje się, że wszyscy myślą o Bezrzeczu jako o dzielnicy "bogatych", albo o miejscu, gdzie mieszka zbyt mało osób. Zapomina się o dzieciach i ludziach starszych. Wspólnie z radą osiedla postanowiliśmy pomóc mieszkańcom i zająć się sprawą. Do skutku.
źródło: Moje Miasto
możliwość komentowania została wyłączona