Wszystkie Ze Szczecina W skrócie Z kraju Według linii

z kraju artykuł

Kraków: Krakowskie MPK manipuluje przetargami?

Bartosz Piłat, Gazeta Wyborcza,

dodane przez kajetansz; zmodyfikowane

W przetargach Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego na zakup autobusów wygrywają producenci preferowani przez krakowskiego przewoźnika.
Do końca listopada w zajezdni Płaszów krakowskiego MPK powinno pojawić się sześć "nowych" autobusów. Będą to kupione u polskiego przedstawiciela Scanii używane przegubowce hiszpańskiej firmy Castrosua (modele produkowane na podzespołach Scanii). Każdy z nich kosztował blisko 800 tys. zł. - To była okazja. Autobusy są w bardzo dobrym stanie i mają stosunkowo niski przebieg - wyjaśnia Marian Lesiak, szef działu strategii technicznej MPK. Jak dodaje, nowy autobus tej marki kosztuje ponad milion złotych.

Czy cena rzeczywiście jest tak atrakcyjna? Na stronach internetowych z ofertami używanych autobusów miejskich ceny za przegubowce z podobnym przebiegiem i w zbliżonym wieku kosztują od 400 do 500 tys. zł. Zatem konkurencja wśród producentów powinna być dość duża. Mimo to do przetargu na zakup sześciu używanych przegubowców rozpisanego przez MPK zgłosiła się tylko Scania oferująca autobusy firmy Castrosua.

Jeszcze przed ogłoszeniem przetargu - pod koniec wakacji - autobusy Castrosua były testowane na krakowskich ulicach m.in. na linii 105. Tak bardzo spodobały się w MPK, że po raz pierwszy w historii przetargów firma umieściła wymóg, by oferowane używane autobusy były wyposażone w... klimatyzację, która do tej pory była uznawana przez miejskiego przewoźnika za zbędny luksus. Przypadkowo testowane pojazdy Castrosua są w nią wyposażone. Równie przypadkowy wydaje się być zapis, który pozwala na to, by dostarczone pojazdy miały tylko troje drzwi (typowo miejskie przegubowce mają ich najczęściej czworo). Jak łatwo się domyślić, castrosua mają troje drzwi.

W wymogach przetargu widnieje jeszcze kilka innych zapisów, dzięki którym mogła go wygrać tylko ta oferta. Przetarg jest jednak jak najbardziej legalny. Jak się okazuje, wystarczy dobra znajomość rynku autobusowego, by mimo ustawy o zamówieniach publicznych, która kładzie nacisk na cenę, kupić to, na co ma się ochotę.

Podobnych przetargów, które trudno uznać za bezstronne, jest w MPK wiele. W ostatnim zamówieniu na szesnaście przegubowców pojawia się zapis dotyczący szerokości, który wyklucza połowę producentów.

- To proste. Bramy garaży w bazie, do której mają trafić nowe autobusy, są zbyt wąskie, więc szersze autobusy mogły mieć kłopoty z wygodnym do nich wjechaniem - tłumaczy Lesiak, ale po chwili sugeruje, że MPK zależy na tym, by trafiły tam pojazdy, do których w magazynach przewoźnika znajdują się części zamienne.

W tym samym przetargu na przegubowce widnieje zapis, że tzw. niska podłoga może stanowić zaledwie 35 proc. powierzchni autobusu, co pozwala już teraz z bardzo dużym prawdopodobieństwem stwierdzić, że konkurs wygrają jelcze. - To nic złego. Autobusy, które nie są w całości niskopodłogowe, mają mocniejszą konstrukcję, a akurat takie są nam potrzebne - broni zapisu Lesiak i udowadnia, że w takich pojazdach prawie nigdy nie psuje się tylne zawieszenie. - W niskopodłogowcach awarie tylnego mostu zdarzają się notorycznie. Niezależnie od tego jakiej są marki - zapewnia i dodaje, że nowe autobusy trafią na linie prowadzące na krakowskie peryferia, gdzie stan ulic "szybko wykańcza zawieszenie".

- Gdyby liczyła się tylko cena, jeździlibyśmy po Krakowie chińskimi, białoruskimi albo tureckimi autobusami. Być może są to dobre maszyny, ale musimy brać pod uwagę późniejsze koszty napraw i dostępność części zamiennych. Zawsze zakładamy, że autobus musi u nas jeździć co najmniej 15 lat - podsumowuje Lesiak.

źródło: Gazeta Wyborcza

możliwość komentowania została wyłączona