Informacje
Pasażerowie mają przymusową saunę
Paweł Słomkowski, Głos Szczeciński,
dodane przez Mareczek; zmodyfikowane
- W niektórych autobusach i tramwajach jest za gorąco - skarżą się pasażerowie komunikacji miejskiej. Okazuje się, że w części pojazdów nie ma możliwości regulowania ogrzewania.
- Właśnie wróciłam do domu z zakupów w centrum - zadzwoniła do nas Czytelniczka. - W tramwaju można było się ugotować. Przecież na dworze nie jest wcale tak zimno, a motorniczy włączył ogrzewanie chyba na maksymalne obroty. W tramwaju był tłok, więc o mało nie zemdlałam.Podobne sytuacje do rzadkości nie należą. Pasażerowie ratują się otwierając okna.
- Ale jaki to ma sens? Przecież takie ogrzewanie chyba kosztuje. A płacimy za to my! - denerwuje się pan Wiesław, podróżujący "dwunastką".
Ten sam problem jest też w autobusach, nawet tych nowoczesnych, marki volvo.
- Nie tak dawno jechałam 61 w godzinach szczytu - opowiada pani Maria. - Było niemiłosiernie gorąco. Ludzie pootwierali okna i jak autobus jechał, to jeszcze dało się wytrzymać. Ale na Cukrowej zatrzymał się przed przejazdem kolejowym. Stał tam chyba z 10 minut. W końcu pasażerowie poszli do kierowcy prosić, żeby wyłączył ogrzewanie. Odpowiedział, że to niemożliwe.
- Człowiek wyjdzie z takiego tramwaju na chłód i od razu się zaziębia - denerwuje się pani Anna, która tramwajem zawozi do przedszkola swojego 5-letniego syna.
Dlaczego kierowcy i motorniczowie tak grzeją spytaliśmy szefów miejskich spółek komunikacyjnych.
- W tramwajach, zwłaszcza starszych, nie ma stopniowania ogrzewania - tłumaczy Krzysztof Turczyn, wicedyrektor Miejskiego Zakładu Komunikacji. - Albo jest włączone, albo wyłączone. Przy takiej pogodzie jak jest teraz, gdy na dworze jest 10-12 stopni, przy włączonym ogrzewaniu w tramwajach rzeczywiście może być gorąco. Będziemy wyczulać motorniczych, żeby wyłączali ogrzewanie. Przypomnę o tym kierownictwu zajezdni.
Podobny problem, co w starszych tramwajach, jest też leciwych autobusach marki ikarus. W volvo temperaturę można regulować.
- Trudno mi powiedzieć, dlaczego kierowca 61 tak zareagował. Kierowcy mogą o takiej możliwości nie widzieć - mówi Roman Szok, dyrektor Szczecińskiego Przedsiębiorstwa Autobusowego "Dąbie". - Taką sytuację powinien zgłosić mechanikom.
źródło: Głos Szczeciński