Wszystkie Ze Szczecina W skrócie Z kraju Według linii

Szczecin artykuł

Kierowca pan

Anna Choroszko, Ewelina Kolanowska, Kurier Szczeciński,

dodane przez MQ; zmodyfikowane

Podróżowanie nocnymi autobusami po Szczecinie nigdy nie było przyjemne. Pijani, wulgarni pasażerowie byli i są udręką dla "normalnych" osób, spokojnie wracających do domów. Tym razem widzieliśmy, jak kierowca stał się negatywnym "bohaterem" opowieści.
Noc z soboty na niedzielę. Dwie minuty po pierwszej, z placu Rodła odjeżdża w kierunku os. Bukowego autobus linii 532. Zdezelowany i pełen pasażerów. Z przodu wozu jest bardzo brudno, na podłogę ktoś zwymiotował, wszyscy z obrzydzeniem odwracają głowy.

- Obowiązkiem prowadzących środki komunikacji miejskiej jest sprawdzenie, czy wnętrze zostało zabrudzone i ewentualne usunięcie zanieczyszczenia - mówi Marta Kwiecień-Zwierzyńska z Zarządu Dróg i Transportu Miejskiego.

Na Basenie Górniczym wsiada około 50-letni, podpity mężczyzna. Jego zachowanie nie wzbudza zastrzeżeń - nie zaczepia jadących, nie jest głośny. Większość ludzi wysiada na os. Słonecznym. Na końcowy przystanek dojeżdżają tylko trzy osoby - wspomniany mężczyzna i dwie młode kobiety.

W pewnym momencie kierowca "532", wychodząc ze swojej kabiny, daje popis wulgarnego języka i znajomości sztuk walki. Oskarża podpitego pasażera o zabrudzenie podłogi i wymyślając od najgorszych każe mu natychmiast opuścić autobus. Mężczyzna nie reaguje, a kierowca nie daje za wygraną, wreszcie siłą wyrzuca, wręcz wykopuje pijaczka.

- W przypadku odmowy opuszczenia pojazdu przez podróżującego zagrażającego bezpieczeństwu, uciążliwego lub zachowującego się agresywnie, kierowca powinien zwrócić się o interwencję policji lub straży miejskiej - twierdzi M. Kwiecień-Zwierzyńska.

Zadowolony z siebie szofer rusza w powrotną drogę i z emocji... zapomina o czekających na przystanku os. Słoneczne. Jest prawie druga w nocy!

Po kilku minutach nie zatrzymuje się przy Parnicy. Tutaj autobus zwalnia, ale nie otwiera drzwi, a stojący na przystanku ze zdziwieniem patrzy, jak "532" odjeżdża. Do Osowa, punktu docelowego, autobus nie dociera. Na ul. Wyszyńskiego kierowca mówi, że musi zjechać do bazy i wróci, ale nie wie, ile mu zajmie czyszczenie wozu. Radzi szukać alternatywnego połączenia. A co mają zrobić ci, którzy na "532" czekają np. na Bramie Portowej? Skąd mają wiedzieć, czy autobus się zjawi? Według ZDiTM-u, w takiej sytuacji powinien przyjechać zastępczy środek transportu.

Od 1996 roku linie nocne obsługiwane są przez PKS i do dyrekcji tego przedsiębiorstwa zwróciliśmy się o wyjaśnienie.

- Rozmawialiśmy już z kierowcą na temat zdarzenia. Wyjaśnił, że nie otworzył drzwi na Parnicy, bo potencjalny pasażer po pierwsze nie wzbudzał zaufania swym wyglądem, a po drugie próbował wejść tylnymi drzwiami. Według naszych zasad, w nocy można wchodzić tylko "przodem". Na os. Słonecznym autobus nie musiał stanąć, bo linia 532 nie obsługuje tego przystanku - mówi Stanisław Szymański, dyr. ds. przewozu w PKS.

Sprawdziliśmy. W dostępnym na stronie internetowej rozkładzie jazdy os. Słoneczne widnieje jako jeden z przystanków. Dziennikarki "Kuriera" spróbowały też wejść tylnymi drzwiami do innego autobusu. Nie było z tym problemów.

Co czeka krewkiego kierowcę?

- Zastanawiamy się, czy wyciągniemy jakieś konsekwencje. Kierowca przedstawił logiczne uzasadnienie swego zachowania. Jedyne przewinienie to - według mnie - zbyt impulsywna reakcja w stosunku do mężczyzny. Częściowo ją rozumiem. Prowadzący pojazdy komunikacji miejskiej mają "skaranie boskie" z pasażerami pijanymi i agresywnymi. Niedawno nasz pracownik musiał wezwać na pomoc mundurowych. Najpierw otrzymał cios w tył głowy, a potem sprawcy wybili szybę i zniszczyli kasowniki - podkreśla S. Szymański.

"Kurier" próbował porozmawiać z głównym bohaterem zajścia, ale dyrekcja PKS-u nie chciała podać jego nazwiska ani numeru telefonu.

Od początku tego roku do ZDiTM wpłynęło 121 skarg od szczecinian dotyczących m.in. opóźnionych przyjazdów, odmowy sprzedaży biletów, niewłaściwego zachowania kierowców, palenia przez nich papierosów. I co? Jak się okazuje - nic.
* * *

Autorki jechały tym autobusem i obserwowały opisane sytuacje. I dziwi je, że dyrekcja broni kierowcy na wszelkie sposoby. Niepokoi, że jednym z najważniejszych kryteriów wpuszczenia do autobusu jest subiektywna ocena pasażera przez kierowcę. Drażni, że klient jest w szczecińskich autobusach znów - jak za PRL-u - żałosnym petentem, który zyska łaskę pana i władcy za kierownicą lub też nie.

źródło: Kurier Szczeciński

62 komentarze