Wszystkie Ze Szczecina W skrócie Z kraju Według linii

z kraju artykuł

Łódź: Co z paleniem na przystankach?

Michał Jagiełło, Gazeta Wyborcza,

dodane przez djdark 

W Toruniu nie wolno palić już od 10 lat. W Krakowie zakaz palenia był, ale został uchylony przez wojewodę. Łodzianie zastanawiają się, czy nowy przepis ma sens.
W środę radni uchwalili zakaz palenia na przystankach i placach zabaw. Na forum "Gazety" od razu pojawiły się komentarze. Przeważnie krytyczne. - Durne, niemożliwe do wyegzekwowania prawo - pisze "big_news". - To typowa wojna urzędasów i ich sługusów z obywatelami. Sami są zbędną armią pasożytów, z czegoś muszą się utrzymać i dawać sobie premię - wtóruje "longeta". - A mnie się podoba i już - nie zgadza się "vazz". - Precz, palacze!

Forumowiczom nie podoba się wyznaczona granica 15 metrów od przystanku. - A jeśli ktoś mieszka w mniejszej odległości, otworzy parterowe okno i zapali? - zastanawia się "big_news". - Albo druga strona ulicy będzie oddalona od przystanku o 14,5 metra? Tam też sobie nie zapalę?

Wojna z przystankowymi palaczami toczy się nie tylko w Łodzi. Podobne zakazy właśnie wprowadza lub już wprowadziło wiele miast, m.in. Poznań, Gdańsk, Lublin, Rzeszów. Sprawdziliśmy, jak sobie radzą z nowymi przepisami.

Największe doświadczenie ma Toruń. Tam strefy bezdymne na przystankach i placach zabaw wprowadzono już 10 lat temu. - Początkowo też miała być wyznaczona konkretna odległość od przystanku - mówi Mirosław Bartulewicz, naczelnik wydziału organizacyjnego toruńskiej straży miejskiej. - Stanęło jednak na tym, że palić nie wolno tylko pod wiatą. Trudno sobie wyobrazić strażnika, który mierzy metry dzielące palacza od przystanku.

Mandat za palenie pod wiatą kosztuje w Toruniu minimum 50 zł. Straż miejska nie organizuje specjalnych akcji. Po prostu patrole w ramach codziennej służby zwracają uwagę, czy ktoś nie pali pod wiatą. Najczęściej kończy się na pouczeniu. Mandaty wlepia się najczęściej młodzieży palącej papierosy na boiskach szkolnych. Zdaniem naczelnika w zdyscyplinowaniu torunian bardzo pomogła kampania uświadamiająca. - Wspólnie z Wydziałem Zdrowia i Polityki Społecznej zapraszaliśmy dzieci do spacerów po przystankach - wyjaśnia. - Kiedy grupa trafiała na palacza, strażnik pouczał go o szkodliwości palenia, a dzieci wręczały drobny prezent - cukierka albo jabłko. Podpowiadam ten sposób władzom Łodzi.

W Krakowie "antynikotynową" uchwałę wprowadzono już kilka lat temu. - Ale już jej nie ma - mówi Monika Jarosz, rzecznik krakowskiej SM. - Została zaskarżona do wojewody, a ten ją uchylił. Budziła zbyt wiele wątpliwości. Żeby była skuteczna, trzeba by ustawić patrol na każdym przystanku. To oczywiście niemożliwe. U nas można palić na przystankach. Wszystko zależy od kultury ludzi. Ale wprowadzać takie uchwały warto, chociażby ze względów wychowawczych.

Szczecin dopiero przymierza się do zakazu palenia tylko na przystankach. - Jeśli wejdzie w życie, to nie będziemy mierzyć tych 15 metrów co do milimetra - żartuje Andrzej Panecki ze straży miejskiej. - Funkcjonariusze też przecież myślą. Będziemy najwyżej ganiać palaczy w bezpośredniej bliskości przystanku.

Łódzka straż miejska nie chce się na razie wypowiadać. Uchwała wejdzie w życie dopiero 1 września. - Mamy trochę czasu, żeby ustalić jak będziemy działali - usłyszeliśmy.

Zdaniem naszych rozmówców z Olsztyna, Rzeszowa i Poznania przepis będzie przestrzegany, jeśli:
  • na przystankach zawisną widoczne tabliczki lub znaki zakazu palenia;
  • przed wejściem uchwały w życie urząd miasta, MPK i lokalne media przeprowadzą kampanię informacyjną i antynikotynową.

    źródło: Gazeta Wyborcza

  • możliwość komentowania została wyłączona