Informacje

Do zajezdni był już tylko jeden przystanek. Na Wołoskiej przed skrzyżowaniem z Racławicką stała siedemnastka. Motorniczy kierujący pustym wagonem z 1939 r. nie zdążył się zatrzymać i uderzył w nią z prędkością kilkunastu kilometrów na godzinę. Zbyt dużą dla drewnianej konstrukcji przedniego pomostu berlinki, który jest poważnie uszkodzony. Cofnął się o blisko pół metra, a stojący na nim tramwajarz, który hamował przy pomocy korb, trafił na badania do szpitala. Od policji dostał 100-złotowy mandat. - Nie wiadomo, czy się zagapił, czy zawiodły hamulce. W zabytkowych wagonach nie ma czarnej skrzynki - mówi Wojciech Szydłowski, rzecznik Tramwajów Warszawskich.

Świąteczne kursy starych wagonów (zazwyczaj dookoła centrum) współorganizuje Klub Miłośników Komunikacji Miejskiej. Także tym razem cieszyły się dużym zainteresowaniem. Berlinka jeździła w święta od początku, czyli od 1995 r., a także podczas akcji charytatywnych, na liniach mikołajkowych, podczas ferii zimowych i w wakacyjne weekendy. Władze Warszawy zamówiły ten tramwaj tuż przed wybuchem wojny w Gdańsku, Niemcy skonfiskowali go do Berlina i stąd potoczna nazwa wagonu. Po wojnie woził warszawiaków do 1967 r.

Teraz nastroje wśród miłośników komunikacji są niewesołe. - Łazimy za starymi tramwajami, ściągamy je z całej Polski, a tu taka strata. Wielka szkoda, to jeden z naszych pierwszych zabytków. Takich przedwojennych wagonów dużo się już nie zostało - mówią. A prezes Klubu Robert Człapiński zauważa, że wypadek zdarzył się akurat trzy miesiące przed obchodami stulecia tramwajów elektrycznych w stolicy. Rzecznik Szydłowski zapewnia jednak, że berlinka, która i tak czekała na duży remont, zostanie wcześniej naprawiona. Ma wyruszyć w wielkiej paradzie tramwajów, w której zobaczymy wagony od najstarszych do najnowszych.

źródło: Gazeta Wyborcza