Wszystkie Ze Szczecina W skrócie Z kraju Według linii

Szczecin artykuł

Grozi nam paraliż komunikacyjny?

Mariusz Rabenda, Gazeta Wyborcza,

dodane przez end; zmodyfikowane

Na początku stycznia może dojść do strajku kierowców autobusów miejskich i motorniczych. Żądają podwyżek i lepszych warunków pracy. Wielu nie ma nadziei na spełnienie postulatów i szykuje się do wyjazdu za granicę.
Najgroźniejsza sytuacja jest w SPA Klonowica, której autobusy obsługują całe lewobrzeże. 7 stycznia kierowcy z tej spółki (200 osób) spotykają się, by ustalić strategię akcji protestacyjnej. Chcą zarabiać o około 25 proc. więcej - 500 zł na rękę. W tej chwili średnie wynagrodzenie w tej firmie wynosi 2800 zł brutto (netto ok. 2 tys.).

Nie lepiej jest w MZK (komunikacja tramwajowa). Tam już trwa spór zbiorowy. Podstawowy postulat - wzrost płac o 30 proc.

- Na początku stycznia po raz kolejny siądziemy do rozmów ze związkowcami w MZK. Teraz nie potrafię ocenić, czy strajk jest realny - mówi Beniamin Chochulski, odpowiedzialny za komunikację zastępca prezydenta. - Mam nadzieję, że to co dzieje się teraz w MZK i spółkach autobusowych, nie odbije się na mieszkańcach.

Skalę żądań płacowych uważa jednak za przesadzoną.

- Gdybyśmy tylko w MZK podnieśli pensje o 30 proc., potrzebowalibyśmy na to 8,5 mln zł rocznie - wylicza.

Co będzie, jeśli kierowcy i motorniczy nie odpuszczą?

- Grozi nam paraliż komunikacyjny - mówi Paweł Tarczyński, dyrektor Zarządu Komunikacji i Transportu Miejskiego, organizatora komunikacji. - Nie mam żadnych instrumentów, by temu zapobiec. Miasto daje mi określoną pulę pieniędzy na komunikację i ani grosza więcej.

Władze Szczecina deklarują zwiększenie nakładów w przyszłym roku, ale spółki autobusowe mają je zainwestowane w tabor.

- Za cztery miliony, jakie dostanę, kupię cztery autobusy od ręki lub osiem w kredycie 50 na 50 - cieszy się Włodzimierz Sołtysiak, prezes obsługującej prawobrzeże SPA Dąbie. W tej spółce jest spokojnie. - Tabor też jest ważny dla kierowców, bo każdy nowy autobus poprawia warunki pracy. Natomiast pensje staram się regulować na tyle, na ile mi pozwala sytuacja spółki. W skali kraju nie są one złe.

Szefowie spółek autobusowych podkreślają, że Szczecin bije krajowe rekordy pod względem liczby kierowców i motorniczych, którzy wyjeżdżają za pracą. W 2007 roku wyjechało około 50 kierowców. Pracę znajdują w Berlinie, Kopenhadze, Norwegii - tam mają najbliżej. Jacek, który jeszcze w wakacje jeździł autobusem po Szczecinie, teraz wozi Norwegów. Przyjechał właśnie do Polski, by namówić kolegów do emigracji.

- Firma Veolia, w której pracuję, przejmuje kolejne linie w Stavanger i potrzebuje pracowników. Jedzie ze mną 17 nowych chłopaków ze Szczecina. Miejsca w hotelu już czekają - mówi. - Już teraz w największej zajezdni na 200 kierowców, 50 to Polacy.

W Norwegii chwali sobie wszystko. Kulturę pasażerów: wsiadają tylko przednimi drzwiami i witają się z kierowcą; wysiadają tylko tyłem, w autobusie mają wymalowaną żółtą linię, której nie przekraczają, by nie zasłaniać kierowcy widoczności. Warunki pracy: stan techniczny autobusu, to problem serwisu, a nie kierowcy. Obsługa zajezdni troszczy się nawet o uzupełnianie baku.

- A my w Szczecinie mamy 15 min na obsługę techniczną przed wyjazdem. Teraz, zimą w żaden sposób nie da się sprawdzić sprawności auta w ciągu kwadransa - mówi Zdzisław Cuber, szef Związku Zawodowego Kierowców z Klonowica.

W Norwegii komunikacja publiczna porusza się wydzielonym pasem na jezdni. U nas stoi w korku, przez co czas pracy kierowcy często wydłuża się do 10 godz. dziennie.

- Żałuję, że zdecydowałem się na wyjazd tak późno - twierdzi Jacek. - Koledzy, którzy rok tam pracują, mają już swoje mieszkania, kupili samochody... Ja myślę, że rodzinę ściągnę za dwa, trzy miesiące.

Kierowców ubywa, pasażerowie cierpią



Październik - ograniczono kursy prawie wszystkich linii tramwajowych. Niektóre w szczycie jeżdżą dwa razy rzadziej.

Listopad - zmniejszono częstotliwość kursowania autobusowych linii: 52, 61 i 74.

Grudzień - kolejne redukcje, zmniejszono częstotliwość kursów na 11 liniach autobusowych. Zlikwidowano linię 77 bis, a na 61 bis wycofano jedną brygadę.

Od 2 stycznia - rzadziej będzie jeździć "ósemka" - co 10 min, a autobus linii 70 skończy kursy o godz. 16.

źródło: Gazeta Wyborcza

13 komentarzy