Wszystkie Ze Szczecina W skrócie Z kraju Według linii

Szczecin artykuł

Pachnie strajkiem

Tomasz Tokarzewski, Kurier Szczeciński,

dodane przez Pepe; zmodyfikowane

Autobusy z Polic mogą stanąć w pierwszej dekadzie marca, szczecińskie tramwaje wcześniej - już za blisko tydzień. Ale może nie staną, zależy to od spotkań związkowców z mediatorami i szefami firm.
- Oczekujemy podwyżek w wysokości 30 proc. - przypomina Bogdan Rojek, przewodniczący NSZZ "Solidarność" z MZK Szczecin. - Z 709 osób uprawnionych do głosowania w referendum wzięły udział 523. Ponad 90 proc. opowiedziało się za strajkiem.

Termin nie jest znany, ale musi być podany przynajmniej z 5-dniowym wyprzedzeniem. Jeszcze dziś strona związkowa spotyka się z dyrekcją i mediatorem.

- Dla mnie to trochę niepoważne, o referendum dowiedzieliśmy się w ostatniej chwili - mówi Krystian Wawrzyniak, dyrektor MZK Szczecin. - Ogłoszono je, choć mediacje się nie zakończyły.

Związkowcy twierdzą, że nie ma takiego wymogu. Podkreślają, że mogli ogłosić 2-godzinny strajk ostrzegawczy, ale tego nie zrobili. Dziś będą znów negocjować podwyżki. Z informacji "Kuriera" wynika jednak, że firma zaproponuje niższe od oczekiwań. I część motorniczych byłaby skłonna się zgodzić.

Podobnie jak na propozycje prezesa zgodziła się większość załogi w SPA Dąbie. Tam wynegocjowano ok. 300 zł brutto w skali roku i podobnie w 2009. Mimo to dwa związki ogłosiły referendum, które zakończyło się fiaskiem. Frekwencja wyniosła zaledwie 25 proc.

- Prezes zastraszał załogę, urządzał swoje spotkania i przeszkadzał w oddawaniu głosów - uważa Marian Miziałkowski z Wybrzeża '95. - Zastanawiamy się, czy przeprowadzić drugie głosowanie.

Prezes podkreśla, że referendum, jego zdaniem, odbyło się z naruszeniem prawa. Ogłoszono je, choć związki nie podjęły nawet rokowań, gdy największa organizacja - zrzeszająca ponad 60 proc. załogi - zgodziła się na podwyżki. Firma miała w najbliższych dniach otrzymać 4 mln zł na zakup nowych autobusów - nie dostanie.

- Przelew nie będzie podpisany, póki sytuacja w Dąbiu się nie wyjaśni - usłyszeliśmy w UM. - Takie pieniądze i nieplanowane wcześniej 2 mln zł na razie przewidziane są tylko dla SPA Klonowica, gdzie związkowcy usiedli do rozmów i zgodzili się na realne podwyżki.

Najgorzej na sporze wyjdzie załoga MZK Szczecin. W tej firmie zaniedbania są największe, do wymiany nadaje się ok. 30 proc. torowisk i spora część taboru. Miasto wstrzymało planowane na inwestycje 20 mln zł. Może wykorzysta je gdzie indziej, bo spór wybuchł także w Szczecińsko-Polickim Przedsiębiorstwie Komunikacyjnym. Tam załoga domaga się też 30 proc. podwyżki, w referendum dała zgodę na strajk. Trwają rozmowy z mediatorem, władzami Szczecina, Polic i samej spółki. Kolejne spotkanie 3 marca, do tego czasu strajku raczej nie będzie.

- SPPK musi uważać, bo przeinwestowała - tłumaczą anonimowo szczecińscy urzędnicy. - Połowa autobusów jest w leasingu. W pierwszym dniu strajku firmy leasingowe upomną się o swoje mienie. A my możemy te wozy odkupić i przejąć tych kierowców, którym będzie się chciało pracować. Ale... likwidacja tej spółki nie jest konieczna.

W zamieszaniu ucierpią też pasażerowie. O ile brak tramwajów uda się załatać, o tyle zabraknie ludzi i autobusów do obsługi linii między Szczecinem a Policami.

źródło: Kurier Szczeciński

16 komentarzy