Wszystkie Ze Szczecina W skrócie Z kraju Według linii

Szczecin artykuł

Związkowcy nie powiedzą, kiedy tramwaje staną

Mariusz Rabenda, Gazeta Wyborcza Szczecin,

dodane przez PiotrSzczecin; zmodyfikowane

Strajk będzie. Kiedy? Gdy tramwaje nie wyjadą - tak ironicznie informują związkowcy z Miejskiego Zakładu Komunikacji. Jeśli się uprą, taka "zabawa" może trwać tygodniami i miesiącami
Stan niepewności w komunikacji miejskiej trwa od 15 marca. Tego dnia tramwajarze z MZK mogli rozpocząć strajk. Zrobili to raz - 26 marca w godz. od 4 do 5.41 - by wywrzeć nacisk na miasto podczas negocjacji. We wtorek rozmowy zostały zerwane. Strajk wydaje się nieunikniony. Jednak wczoraj tramwaje jeździły. Czy będą jeździć w środę? Związkowcy nie chcą mówić.

- Forma i termin strajku są już ustalone, jednak podjęliśmy wspólnie decyzję, że nie będziemy informowali o tym, kiedy i jak zastrajkujemy - mówi Andrzej Cielas ze Związku Zawodowego "Tramwajarz". - Jedyne, co mogę powiedzieć, to to, że strajk będzie.

Cielas zdradził jedynie, że zaskoczenie nastąpi, tak jak podczas strajku ostrzegawczego, który odbył się 26 marca.

- Pewnego dnia rano o godz. 4 tramwaje nie wyjadą z zajezdni - mówi.

Miasto jest przekonane, że takim postępowaniem Międzyzwiązkowy Komitet Strajkowy łamie prawo.

- Celem dezinformacji jest spowodowanie jak największej uciążliwości dla pasażerów, a tym samym wywarcia nacisku na miasto - uważa Beniamin Chochulski, wiceprezydent odpowiadający za komunikację miejską.

Wczoraj miasto zorganizowało konferencję prasową, na której przedstawiło aktualną sytuację i przestrzegało przed skutkami strajku.

- Rozmowy zostały zerwane przez związkowców - opowiadał przedstawiciel miasta w negocjacjach Michał Przepiera, szef wydziału gospodarki komunalnej i ochrony środowiska. - Wstali i wyszli. Nawet wszystkim nie zdążyłem ręki podać.

Spór dotyczy pieniędzy. Związkowcy chcą więcej niż daje miasto.

Słowna wymiana opinii trwa. Tymczasem - według wyliczeń miasta - MZK nie stać na strajk.

- Dług zakładu wynosi 6,8 mln zł. Każdy dzień strajku to strata kolejnych 160 tys., pomijając koszty organizacji komunikacji zastępczej, którymi miasto mogłoby nas obciążyć - wyliczał Krystian Wawrzyniak, dyrektor MZK. - Sądzę, że po tygodniu strajku zakład przestałby istnieć ze względów finansowych.

Miasto pracuje jednocześnie nad wariantem: co w zamian za MZK. Najbardziej prawdopodobny scenariusz to zbudowanie nowej firmy tramwajowej na bazie spółki Targowiska i Opłaty Lokalne (TiOL).

źródło: Gazeta Wyborcza

Dla Gazety

Stefan Mazurkiewicz

prawnik

Ustawa o rozwiązywaniu sporów zbiorowych nie przewiduje określeń typu strajk ostrzegawczy czy strajk właściwy. Strajk jest strajkiem i każde zatrzymanie kursowania tramwajów w tym wypadku trzeba tak traktować. Wprawdzie zapis ustawy jest nieprecyzyjny, ale w pkt 20 wyraźnie jest napisane, że ogłoszenie strajku powinno nastąpić co najmniej pięć dni przed jego rozpoczęciem. Ten zapis należy rozumieć w ten sposób, że komitet strajkowy musi podać dokładny termin strajku. Bawienie się w kotka i myszkę jest złamaniem prawa. Po to uchwalono tę ustawę, by ludzie, których może dotknąć strajk, mogli się przygotować na ograniczenie jego skutków.

Intencją ustawodawcy była ochrona wszystkich tych, których może dotyczyć strajk, aby nie zaskakiwać, ustawodawca przewidział minimalny okres. W mojej opinii, nie może istnieć stan permanentnego zawieszenia decyzji o strajku.

Ustawa nie określa, w jakim okresie, po spełnieniu wszystkich wymaganych ustawą warunków, strajk powinien się odbyć. Teoretycznie więc może to nastąpić w bliżej nieokreślonym terminie.

45 komentarzy