Wszystkie Ze Szczecina W skrócie Z kraju Według linii

Szczecin artykuł

Związki zawodowe odcinają się od strajku w MZK

Tomasz Tokarzewski, Kurier Szczeciński,

dodane przez wolvo1565; zmodyfikowane

Sprawdziły się informacje, które "Kurier" zamieścił w niedzielę na stronach internetowych. Dziś w Szczecinie wielu motorniczych nie przyszło do pracy. Poinformowali o zwolnieniach lekarskich lub prosili o urlopy na żądanie. Pasażerowie mają mieszane uczucia w związku z tą akcją, ale chaosu komunikacyjnego nie było.
Związki zawodowe natomiast odcinają się od wczorajszego protestu pracowników.

- Nie mamy z tą akcją nic wspólnego - zastrzega Bogdan Rojek, przewodniczący komitetu strajkowego w MZK Szczecin. - Ale pokazuje ona, jak zdesperowana jest załoga.

Efekt? Na linie wczoraj rano nie wyjechały 32 tramwaje, czyli nie odbyło się około 30 proc. kursów. Do protestu przystąpiła ponad połowa motorniczych z zajezdni Golęcin. Jej linie ratowała załoga z "Pogodna", gdzie w pracy nie stawiło się około 20 proc. pracowników.

- Musieliśmy niestety zawiesić od rana kursowanie linii 4, 6 Bis i 8 - wylicza Marta Kwiecień-Zwierzyńska z Zarządu Dróg i Transportu Miejskiego. - Zabrakło też po dwa składy na liniach 2, 5 i 11, jednego na linii 9 i trzech "dwunastek".

Cztery zastępcze autobusy jeździły zamiast tramwajów linii 8 na trasie Gumieńce - pl. Kościuszki. Tam trzeba się było przesiadać do normalnie kursujących wagonów.

- Mam wrażenie, że autobusy kursują częściej niż tramwaje, a jeździ się nimi wygodniej - twierdzi Agnieszka, studentka Politechniki, która po godz. 11 jechała z Gumieniec na zajęcia. - Na przystankach są informacje o zmianach, więc nie czekałam niepotrzebnie, od razu wiedziałam, skąd odjeżdża zastępczy autobus.

Także starsi ludzie, odwiedzający cmentarz, także nie narzekali na zmiany. Na pl. Kościuszki dyżurowali pracownicy ZDiTM, którzy podpowiadali pasażerom, jak w tym nietypowym dniu korzystać z komunikacji. Zdenerwowanych było niewielu, chwalących autobusy zamiast tramwaju - więcej.

- Przykro nam, że tak się stało - zapewnia B. Rojek. - Gdyby to była nasza akcja, strajk byłby generalny. Zapewniam jednak, że w najbliższych dniach nie szykujemy żadnych niespodzianek pasażerom. Jesteśmy gotowi rozmawiać o podwyżkach z dyrekcją firmy lub przedstawicielami miasta.

Problem w tym, że ani dyrekcja, ani "miasto", rozmawiać już nie chcą. Rozmowy zostały definitywnie zerwane, co oficjalnie ogłoszono na specjalnej konferencji, zwołanej przez Urząd Miejski tydzień temu. Miasto zastanawia się nad przekształceniem MZK w inny zakład, gdzie zatrudnienie znajdzie mniej osób, a środki na podwyżki szybko się znajdą. Możliwe jest też wypowiedzenie obowiązującego w MZK układu zbiorowego, który krępuje zmiany w zakresie płac m.in. wynagrodzenie w głównej mierze zależy od stażu pracy a nie od jej jakości czy efektywności danej osoby. W nowym podmiocie te proporcje mają być inne, by przyciągnąć potrzebnych pracowników i zatrzymać ich odpływ za granicę.

Pasażerowie, którzy są niepewni od kilku tygodni jak dotrą rano do pracy, nadal co rano muszą niestety wstawać wcześniej, by zorientować się, czy tramwaje kursują, albo ile z nich jeździ.

Związkowcy liczą na dalsze rozmowy, nie chcą jednak w tej sprawie wystąpić do urzędników. Czekają na sygnał ze strony UM. Tam zaś trwa burza mózgów by znaleźć odpowiedź co dalej ze szczecińskimi tramwajami. Koniec MZK jest bowiem coraz bardziej realny. Wiadomo na razie, że w nowej formule opracowywanej w magistracie ma się znaleźć miejsce dla każdego, kto chce pracować. Służby miejskie mogą zaś być zadowolone z faktu, iż stosunkowo sprawnie zorganizowały komunikację zastępczą.

Tymczasem motorniczowie, którzy dziś masowo nie stawili się w pracy, będą składać wyjaśnienia w dyrekcji MZK i być może poniosą konsekwencje takiego kroku. Dzisiejsza akcja, od której odcięły się związki zawodowe, to kolejne kilkadziesiąt tysięcy złotych, które nie wpłyną do i tak pustej już kasy firmy oraz kary, które trzeba zapłacić za niewykonane kursy. Niedobory, które tylko w marcu wyniosły 250 tys. zł trzeba będzie pokryć z puli przeznaczonej na kwartalne premie lub planowane na drugą połowę roku podwyżki. Ale i ta pula nie wystarczy na długo.

źródło: Kurier Szczeciński

4 komentarze