Forum

Szkoda, że Ci wszyscy przewoźnicy mający za złe faworyzowanie firmy PKS Szczecin nie pamiętają jak sytuacja PKS-ów w naszym województwie wyglądała w latach 2005-2015. Ile było sytuacji, gdy odpowiednie organy władzy lokalnej wydawały zezwolenia na kursowanie małym firmom busiarskim po najbardziej dochodowych trasach dla PKS-ów nie patrząc na proponowane rozkłady jazdy, z których wynikało, że prywatny przewoźnik jechał 3-5 minut przed istniejącym od lat kursem firmy PKS. Skutkiem ubocznym była stopniowa likwidacja przewozów na mniej popularnych trasach, gdzie tak naprawdę PKS-y kursowały poniżej granicy opłacalności niejako w poczuciu obowiązku by zapewnić przynajmniej znikomy dostęp do komunikacji publicznej w małych wsiach. Co prawda PKS Szczecin się jakoś wybronił przed taką sytuacją dzięki dość mocnej pozycji na lokalnym rynku i stosownych umowach podpisanych z samorządami lokalnymi w gminach Gryfino, Dobra, Kołbaskowo i Banie oraz licznym kontraktom na przewozy pracownicze; jednak wiele innych firm z branży zostało skutecznie zepchniętych z rynku regularnych przewozów pasażerskich - PKS Stargard (w likwidacji), PKS Świdwin (w likwidacji), w znacznym stopniu też PKS Myślibórz (rezygnacja z ogromnej liczby przewozów pasażerskich), PKS Kamień Pomorski (rezygnacja z dużej ilości obsługiwanych tras).

Aktualnie sytuacja się odwróciła, bo PKS Szczecin okazał się na tyle elastyczny, że doskonale dostosował się do potrzeb wykonywania lokalnych przewozów w komunikacji miejskiej w Szczecinie i gminach sąsiednich. Szczerze wątpię, by lokalne firmy busiarskie były w stanie w krótkim czasie zastąpić PKS Szczecin w pakiecie linii ZDiTM-u. Przy tak ogłoszonym przetargu mniejsi przewoźnicy musieliby połączyć siły i wystartować jako konsorcjum.

Moim zdaniem błąd przetargu ZDiTM-u polega na tym, że wszystkie linie "pod PKS" wrzucone są do jednego wora, nie ma podziału na pakiety linii, nie daje to szansy na zmianę obecnego stanu rzeczy i wpuszczenia nowych ajentów na szczeciński rynek, a warto zauważyć, że w innych dużych polskich miastach tak się właśnie robi - ogłaszane są przetargi na pakiety linii lub osobne przetargi na osobne linie. Nic zatem dziwnego, że przewoźnicy, którzy w czasie pandemii nie mają pracy przewozowej i regularnych źródeł dochodu dopatrują się w tej sytuacji ustawienia przetargu.