Wszystkie Ze Szczecina W skrócie Z kraju Według linii

Szczecin artykuł

Lawetą w bezmyślność

Tomasz Tokarzewski, Kurier Szczeciński,

dodane przez kajetansz; zmodyfikowane

Szesnaście razy w styczniu, tyle samo w dwóch pierwszych dniach lutego - to bilans bezmyślności szczecińskich kierowców. Coraz częściej porzucają auta gdzie popadnie, nie zważając, że blokują ruch innym. Obecnie zdarza się to po 3-4 razy dziennie. Ale może ich to kosztować kilkaset złotych, jeśli z powodu zawalidrogi dochodzi do przerw w kursowaniu autobusów czy tramwajów.
- W każdym przypadku nasze służby Nadzoru Ruchu wzywają patrol policji, która nakłada na kierowców mandaty - zapewnia Irena Starosta z Zarządu Dróg i Transportu Miejskiego. - O ile uda się ich od razu ustalić lub pojawią się przy samochodzie.

Innym rozwiązaniem jest rezygnacja z szukania kierowcy i wezwanie lawety. Na szczęście dla pasażerów policja coraz częściej korzysta z tego rozwiązania.

- To zależy od okoliczności. Jeśli kierowca szybko się znajdzie, sprawa załatwiana jest od ręki. Jeśli pojazd stwarza realne zagrożenie w ruchu drogowym, laweta wzywana jest natychmiast - tłumaczy podkom. Alicja Śledziona z KWP w Szczecinie. - Kierowca otrzymuje mandat w wysokości od 100 do 300 zł i 1 punkt karny.

Ale po odholowaniu koszty rosną dodatkowo. Za odholowanie pojazdu na parking przy ul. Firlika zapłacimy 180 zł, każda doba postoju auta to ok. 10 zł. W dodatku wkrótce możemy otrzymać też rachunek z "Tramwajów Szczecińskich".

- Zjawisko faktycznie się nasiliło, brak przejazdu z powodu źle zaparkowanego auta mamy już po kilka razy dziennie - przyznaje Krystian Wawrzyniak, prezes "TS". - Najczęściej nie możemy przejechać ul. Asnyka, Kolumba, w okolicach Dworca Głównego czy ul. Dworcową. Ale zawalidrogi napotykamy też na Narutowicza, Okulickiego czy Ludowej. Za każdym razem ponosimy z tego tytułu straty, cierpią też pasażerowie.

Jeśli kurs z winny lekkomyślnego kierowcy samochodu nie zostanie wykonany, firma dostaje tylko 80 proc. kwoty, którą otrzymałaby za wykonaną usługę. Rozważa więc występowanie z roszczeniami.

- Na razie byłby z tym problem, policja ma dane kierowców, a nie my - tłumaczy Krystian Wawrzyniak. - Ale analizujemy problem pod kątem prawnym i być może uda się ich obciążać.

Tym bardziej, że kłopot nie dotyczy wyłącznie Szczecina. Podobnie postępują przewoźnicy m.in. w Krakowie, Warszawie czy Bydgoszczy. Są miasta, w których na sygnał motorniczego straż miejska pojawia się w ciągu kilku minut, laweta - po kwadransie, a kary są bardziej dotkliwe. Jednak nawet przy tak sprawnych działaniach z rozkładu "wypada" po kilka-kilkanaście tramwajów. Przez bezmyślnego kierowcę setki ludzi marzną, złorzeczą i spóźniają się do pracy.

źródło: Kurier Szczeciński

3 komentarze