Wszystkie Ze Szczecina W skrócie Z kraju Według linii

Szczecin artykuł

Biletowo. Róbta, jak chceta, czyli niejasne zasady

Anna Romanowska, Gazeta.pl,

dodane przez bartez; zmodyfikowane

Chcemy kupić bilet za 3,40, wręczamy kierowcy 3,50 i rezygnujemy z reszty. To możliwe? - Pytanie jest podchwytliwe - przyznaje dyrektor Tramwajów Szczecińskich.
"Pasażer jest zobowiązany skasować bilet zaraz po wejściu do pojazdu i zachować go do kontroli" - głosi napis na biletach szczecińskiej komunikacji miejskiej. Ale na tym nie kończą się obowiązki. Może się zdarzyć, że - mimo naszych najlepszych chęci - kasownik odmawia współpracy: nie działa lub jest wyłączony.

Co wtedy?



- W przypadku stwierdzenia awarii urządzenia kasującego pasażer zobowiązany jest powiadomić o tym prowadzącego pojazd - cytuje odpowiedni paragraf Marta Czyżewska z ZDiTM. Pytamy poszczególnych przewoźników, jakie według nich są zasady. Jacek Remiszewski, kierownik ds. eksploatacji w SPA Klonowica potwierdza słowa Czyżewskiej.

Ale w Tramwajach Szczecińskich słyszymy: - Trudno pasażerowi narzucać jakieś obowiązki. To jego dobra wola - mówi dyrektor TS Dąbrowski. - Nie wiem, czy ma obowiązek. Na pewno ma prawo.

- Pasażer jest w końcu usługobiorcą, a nie usługodawcą - zgadza się Włodzimierz Sołtysiak z SPA Dąbie.

Bilety do kontroli



Co w takim razie będzie w momencie kontroli biletów? Czy można ukarać nas za to, że nie zgłosiliśmy awarii?

- Logika podpowiada, że aby nie dać się wrobić później w jakieś zarzuty, należy powiadomić motorniczego - stwierdza wymijająco Dąbrowski.

A co w sytuacji, gdy kasownik spełnił swój obowiązek i bilet skasował, ale wybita godzina jest nieprawidłowa lub nieczytelna?

- Trzeba taką sytuację zgłosić kierowcy. Po sprawdzeniu kasownika umieści on na bilecie odpowiednią adnotację i zgłosi sprawę służbom technicznym - odpowiada Jacek Remiszewski ze SPA Klonowica.

Kupujemy u kierowcy



Według informacji umieszczonej w autobusach i tramwajach kierujący prowadzi sprzedaż biletów w określonych godzinach lub dniach. Ten zapis nie budzi wątpliwości. Ale co z jego dalszą częścią: "opłatę prosimy uiszczać kwotą odliczoną i możliwie najmniejszą ilością monet"? Okazuje się, że to nie do końca prawda.

- Opłata winna być wniesiona kwotą odliczoną lub kwotą nieznacznie przewyższającą cenę biletu - dokładnie przytacza przepis Czyżewska.

Chcemy więc kupić bilet za 3,40, wręczamy kierowcy 3,50 i rezygnujemy z reszty. To możliwe?

- W takiej sytuacji naszym kierowcom nie wolno sprzedać biletu. Często później spotykamy się z zarzutami, że kierowcy sobie dorabiają, biorą napiwki - zdecydowanie stwierdza Remiszewski (SPA Klonowica).

- To podchwytliwe pytanie. Ja bym po prostu w takiej sytuacji wydał 10 groszy - wymijająco odpowiada Dąbrowski (TS).

Czyli, gdy w grę wchodzą niewielkie kwoty, prowadzący ma obowiązek wydać resztę?

- Oczywiście, że tak - uważa Dąbrowski.

A co, jeśli kierujący nie posiada 10 gr?

Szef Tramwajów Szczecińskich: - To przecież można, jak w podobnej sytuacji robi się w sklepie, zapytać współpasażerów, czy mogą rozmienić. Ja bym tak postąpił.

Sołtysiak (SPA Dąbie): - Rozpoczniemy zaraz spór filozoficzny, czy kierowca nie powinien sprzedać biletu, gdy nie ma reszty, czy sprzedać i zachować resztę. Jedno jest pewne: kierowca nie będzie szedł rozmienić pieniędzy do kiosku.

Remiszewski (SPA Klonowica): - Wydawanie reszty w dużej mierze zależy od woli kierowcy. Nie jesteśmy przecież w stanie sprawdzić, czy kierowca w danym momencie faktycznie miał lub nie miał wydać resztę.

I jeszcze jedno: od którego momentu zaczyna się wspomniana "jak najmniejsza liczba monet"?

- To niesprecyzowane. Ktoś może powiedzieć, że ma tylko jednogroszówki i dla niego jest to jak najmniejsza ilość monet. Należy pamiętać, że pierwszym obowiązkiem kierowcy jest prowadzenie autobusu. Wszystko zależy od sytuacji. Gdy autobus ma opóźnienie, kierowca może odmówić przyjęcia kwoty uiszczonej drobnymi - tłumaczy Remiszewski.

Komentarz



Zdaniem szczecińskich przewoźników jazda komunikacją miejską jest trochę jak służba obywatelska. Mamy kontrolować godzinę, sprawdzać kasowniki, pomagać kierowcy. Czy informowanie go, że tusz w kasowniku się skończył, że zamiast godziny mamy kleksa, to naprawdę nasza rola? Ktoś chyba czuwa nad eksploatacją sprzętu? Bieg slalomem wśród pasażerów z drugiego wagonu tramwaju, by przypomnieć kierowcy o włączeniu kasowników? To chyba nie rola pasażera. W dodatku ZDiTM oczekuje, że zawsze będziemy mieć przy sobie sakiewkę z drobnymi (ale nie nazbyt drobnymi).

Co musi kierowca? W wyznaczonych godzinach teoretycznie musi sprzedać nam bilet (ale właściwie to nie zawsze). Musi wydać nam resztę (ale też nie do końca). Trochę niesprawiedliwy ten podział obowiązków.

źródło: Gazeta.pl

41 komentarzy