Wszystkie Ze Szczecina W skrócie Z kraju Według linii

Szczecin artykuł

Szczecin rajem gapowiczów

Andrzej Kraśnicki jr, Gazeta Wyborcza,

dodane przez MQ

Nie warto kasować biletów. Tramwajami i autobusami można w Szczecinie jeździć za darmo. Gapowicze mogą podziękować policjantom, którzy odmawiają współpracy z kanarami. Sprawą zainteresowała się Komenda Główna Policji.
We wtorek byłem świadkiem wcale nierzadkiej scenki w autobusie:

- Bileciki do kontroli.

- Nie mam. Dokumenty zostawiłem w domu, nie pamiętam jak się nazywam...

- Aha, trudno - mówi kontroler. I odchodzi, nie wypisując mandatu.

Tak jest od miesiąca.

A wcześniej? Kilka lat temu sam wpadłem na jeździe bez biletu i dokumentów. Kanar postraszył mnie policją. Podałem imię, nazwisko, adres. Kontrolerzy i tak zadzwonili na komendę, podali jakieś hasło i po chwili otrzymali potwierdzenie moich danych.

Komu to przeszkadzało?

- Niestety policja nie chce już z nami współpracować - mówi Andrzej Kuc, kierownik działu kontroli biletów w Zarządzie Dróg i Transportu Miejskiego. - Jeśli kontroler natrafi na pasażera bez biletu, który twierdzi, że nie ma dokumentów i nie chce się przedstawić, mamy kłopot.

Tzw. kanar ma niewielkie pole manewru. Nie może na siłę zatrzymać pasażera, np. kazać mu wysiąść. Pozostaje mu jedynie wezwanie policji. Na to pozwala mu prawo przewozowe. Tyle że w Szczecinie z pojawienia się patrolu też niewiele teraz wynika. Przyznaje to sama policja:

- Przyjedziemy na miejsce, sprawdzimy dane gapowicza, ale kontrolerom ich nie pokażemy - mówi asp. Zenon Butkowski z biura komunikacji społecznej Komendy Miejskiej Policji.

Takie reguły szczecińska policja wprowadziła 2 listopada. Dlaczego?

- Ustawa o ochronie danych osobowych - mówi krótko Zenon Butkowski. - Nasza interpretacja przepisów jest taka, że kontrolerom danych pasażerów nie możemy podać.

Według komendy miejskiej kanar, chcąc uzyskać dane gapowicza spisane przez policję, musi powiadomić o zdarzeniu ZDiTM.

- A ZDiTM wystąpić do policji z oficjalnym, uzasadnionym wnioskiem o udostępnienie danych osobowych - mówi Butkowski. - Każdy przypadek indywidualnie rozpatrzymy.

To tak naprawdę oznacza kilkupiętrową biurokrację. Kontrolerom nie chce wplątywać się w takie problemy. Łatwiej odpuścić. Tym bardziej że policja na ich wezwania przyjeżdża czasem dopiero po dwóch godzinach, a pasażer-gapowicz zwykle ucieka już po 10 min. Kanar nie może trzymać go za kołnierz, bo nie ma prawa używać przemocy. Tym bardziej, że często sam może solidnie oberwać.

- W tym roku odnotowaliśmy piętnaście ciężkich pobić kontrolerów - potwierdza Marta Kwiecień-Zwierzyńska, rzecznik ZDiTM-u.

Szczecin to wyjątek

Co ciekawe, w innych miastach takich problemów nie ma.

- My ustawę o ochronie danych interpretujemy inaczej - mówi asp. Zbigniew Paszkiewicz z Komendy Miejskiej Policji w Poznaniu. - Przyjeżdżamy na wezwanie, weryfikujemy dane i od razu przekazujemy kontrolerom. Gapowicze wiedzą o takiej możliwości. Nie opłaca im się udawać, że nie mają dokumentów.

Podobnie jest na Śląsku. - Takie sprawy załatwiamy od ręki przez najbliższy patrol - mówi Adam Jachmiczak z biura prasowego KWP w Katowicach.

Co na to Komenda Główna Policji?

- To pierwszy sygnał o problemach policji z interpretacją przepisów pod kątem współpracy z kontrolerami - mówi podinsp. Zbigniew Matwiej z biura prasowego KGP.

Komenda główna nie przesądza, która interpretacja ustawy jest właściwa.

- Ściągamy w tej chwili z różnych miast informacje na temat metod współpracy komend z kontrolerami biletów - poinformował wczoraj komisarz Marcin Szyndler. - Potem problemem zajmą się nasi prawnicy.

źródło: Gazeta Wyborcza

6 komentarzy