Informacje

- Kondycja miejskich spółek przewozowych jest tragiczna, ich straty wynoszą około 3 mln zł. Z tej sytuacji są dwa wyjścia: albo deficyt pokryjemy z budżetu gminy, albo podwyższymy ceny biletów i dzięki temu spółki wyjdą na swoje - tłumaczy Sawicki.

Gmina już im dopłaca do transportu, ale ta suma (ok. 20-30 mln rocznie) nie wystarcza. Prezesi spółek przewozowych przyznają, że są na minusie.

- To wszystko wskutek podwyżki cen paliw - skarży się Sławomir Modzelewski, prezes Komunalnego Przedsiębiorstwa Komunikacji Miejskiej. - Z biletów i od gminy wpływa ciągle taka sama suma, a wydatki na paliwo wzrosły nam w tym roku o półtora miliona złotych.

Milion złotych więcej na paliwo wydało też Komunalne Przedsiębiorstwo Komunikacyjne, a około 700 tysięcy Komunalny Zakład Komunikacyjny.

Wiceprezydent Sawicki nie chciał nam zdradzić, o ile chciałby podnieść ceny biletów i od kiedy podwyżka miałaby obowiązywać. Poprzednia, o 10 procent, weszła w lipcu.

- Może na sesji styczniowej zgłoszę odpowiedni projekt, ale nie wiem, co na temat podwyżki powiedzą radni - zastrzega Sawicki. - Jeśli radni się nie zgodzą, będziemy musieli więcej dopłacać spółkom z budżetu gminy.

Prezesi spółek zgodnie przyznają, że podwyżka poprawiłaby ich sytuację finansową.

- Musimy zakupić nowe autobusy, stworzyć dla nich zaplecze techniczne. Moim zdaniem, im szybciej wprowadzimy podwyżkę, tym lepiej. Żeby spółki mogły lepiej funkcjonować, potrzebny jest przynajmniej 20-procentowy wzrost cen biletów - uważa Sławomir Modzelewski. - W zamian za droższe bilety mogę obiecać pasażerom, że będą jeździli komfortowymi autobusami, które nie będą zanieczyszczały środowiska spalinami.

źródło: Gazeta Wyborcza