Wszystkie Ze Szczecina W skrócie Z kraju Według linii

z kraju artykuł

Poznań: Panika gapowiczów

Józef Djaczenko, Gazeta Poznańska,

dodane przez MQ

Czy poznańskie MPK, borykające się z brakiem pieniędzy, powieli pomysły Szczecina? Tam dłużnicy błyskawicznie płacą zaległe kary, bojąc się Krajowego Rejestru Długów.
Radni darowali poznaniakom podwyżkę cen biletów MPK, ale doprowadzili przewoźnika do trudnej sytuacji finansowej. Kierownictwo spółki zastanawia się, w jaki sposób zrekompensować utratę kilku milionów zł. W grę wchodzi ograniczenie remontów, ograniczenie podwyżek płac pracowników.

Jest i inny sposób - powielenie szczecińskiego sposobu walki z dłużnikami. Tamtejszy przewoźnik, mający problemy z odzyskaniem 6 mln zł, podpisał umowę z Krajowym Rejestrem Długów. Gapowicze wpadli w panikę. Przewoźnik zanotował 40-procentowy wzrost sum uzyskiwanych ze spłaty kar. Ludzie płacili po kilka jednocześnie, a największa jednorazowa wpłata wyniosła 1220 zł. Nastąpił też spadek liczby złapanych gapowiczów.

Wpisane do KRD oznacza poważne problemy. Dłużnicy otrzymują listem poleconym ostrzeżenie, że jeżeli w ciągu 30 dni nie rozliczą się, znajdą się na liście. Trudno wówczas uzyskać kredyt, leasing, kupować na raty, bo banki i sklepy sprawdzają rejestr. W innych miastach, na przykład Olsztynie i Krakowie przewoźnicy z zainteresowaniem przyglądają się Szczecinowi. A Poznań?

- Skontaktujemy się ze Szczecinem, by sprawdzić, jak u nich ten system się sprawdza - mówi Wojciech Tulibacki, prezes MPK. Także w Poznaniu zaległości od gapowiczów sięgają milionów zł, przy czym kwota ta zmienia się, bo niektórzy spłacają, przybywają nowi. Mnóstwo osób zalega z jedną karą, ale rekordziści mają na sumieniu kwoty liczone w setkach zł. Formą ich odzyskiwania jest kierowanie spraw do sądu, który angażuje komorników. Ta forma windykacji zabiera co najmniej pół roku.

Prezes Tulibacki zdradza, że w ubiegłym roku przymierzał się do rozpoczęcia współpracy z KRD. System ten ma jednak nie tylko plusy. Po odzyskaniu należności należy natychmiast dłużnika z listy wycofać, a zaniedbanie tego grozi sankcjami finansowymi. - Nie mogę teraz powiedzieć, czy weźmiemy przykład ze Szczecina - podsumowuje Wojciech Tulibacki.

źródło: Gazeta Poznańska

brak komentarzy