Wszystkie Ze Szczecina W skrócie Z kraju Według linii

z kraju artykuł

Gorzów Wlkp.: Zlot fanów autobusów: miłość na każdej linii

Dariusz Barański, Gazeta Wyborcza,

dodane przez djdark ; zmodyfikowane

Skrzypią na zakrętach, dymią w korkach, ale mają swój urok - przekonują wielbiciele autobusów. Podczas weekendu w Gorzowie spotkali się fascynaci transportu miejskiego z całej Polski.
Miłośnicy miejskiej komunikacji wymieniali doświadczenia, wiedzę i uwagi na temat transportu miejskiego. - Dla miast i aglomeracji transport publiczny to nerw, bez którego dziś nie są w stanie funkcjonować - mówi Marcin Jurczak z Poznania. Organizatorem tegorocznego ogólnopolskiego zjazdu jest Gorzowski Klub Miłośników Komunikacji Miejskiej, który działa od sześciu lat i ma 33 członków.

Miłośników autobusów nie brakuje w żadnym mieście. Przed rokiem klub powstał również w Zielonej Górze i liczy już sobie 20 członków. - Już za tydzień oddamy wam zabytkowy tramwaj - śmieje się Jacek Newelski, prezes Zielonogórskiego Klubu Miłośników Komunikacji Miejskiej. Nie ukrywa, że jako miłośnik komunikacji miejskiej trochę zazdrości gorzowianom linii tramwajowych, bo tramwaj dodaje miastu uroku. Z drugiej strony to właśnie dzięki brakowi tramwajów Zielona Góra ma lepszą komunikację miejską, co przyznają zgodnie również gorzowianie. - Mamy automaty do sprzedaży biletów w każdym autobusie, tablice świetlne na przystankach pokazujące odjazdy w czasie rzeczywistym. Na tablicach wyświetla się linia i czas przyjazdu autobusu do momentu, kiedy autobus pojawi się na przystanku. Jeśli ma spóźnienie np. 10 min czas opóźnienia również się wyświetli i będzie odliczane do zera. Jako jedyne miasto w Polsce mamy kamery we wszystkich autobusach. W większości pojazdów są zapowiedzi słowne przystanków - wylicza Jacek Newelski. - U nas nie ma tramwajów, więc pieniądze idą tylko na komunikację autobusową. Nie musimy utrzymywać szyn, trakcji, no i kupować drogich tramwajów. A jeden wagon kosztuje tyle co 10 autobusów - wyjaśnia.

Na przejażdżki tramwajem zielonogórscy miłośnicy mogą wybierać się do Gorzowa. Ale klubowicze zapraszają się również wzajemnie na prezentacje nowych nabytków swoich MZK. I tak podczas zjazdu wszyscy przejechali się najnowszym gorzowskim solarisem trzeciej generacji. A wcześniej zielonogórzanie zaprosili kolegów z Gorzowa do najnowszego MAN-a. Miłośnicy dbają o to, aby transport miejski się rozwijał i był dobrze postrzegany. - Naszym zadaniem jest promować komunikację miejską. Sprawić, żeby pasażer nie czuł się częścią jakiejś wielkiej machiny, ale czuł się doceniony i zauważony - mówi Marcin Jurczak z poznańskiego Klubu Miłośników Pojazdów Szynowych. To największy klub: liczy 60 członków i zajmuje się opieką nad historycznym taborem, gromadzeniem dokumentacji i informacji na temat transportu miejskiego. Również tego współczesnego.

W Gorzowie najbardziej negatywnie uderza go jakość taboru tramwajowego, który należałoby wymienić na nowoczesny. - Podoba mi się natomiast polityka w dziedzinie taboru autobusowego. Większość autobusów jest niskopodłogowych i tylko 1-2 marek. Gdy są autobusy wielu różnych producentów przekłada się to na wyższe koszty serwisu i problemy z częściami - tłumaczy. Jego zdaniem w komunikacje tramwajową opłaca się inwestować. - W dużych miastach widać wyraźnie, że autobus ma tylko 18 metrów, a tramwaj 30 metrów. W Budapeszcie jeżdżą zestawy liczące 54 metry. Czyli jeden człowiek przewozi tylu pasażerów co cztery autobusy - wyjaśnia. Ale i w mniejszych miastach jak Gorzów, Elbląg, Grudziądz, albo Częstochowa tramwaje maja duży sens. Mogą zachęcać do korzystania z transportu miejskiego, jako bardziej ekologiczny, przyjazny środek komunikacji. To jednak wiąże się z wydatkami na zakup taboru i modernizację torowisk - dodaje Jurczak. Jest studentem logistyki na Akademii Ekonomicznej, ale również ....motorniczym na 1/10 etatu. Takich miłośników prowadzących tramwaje jest w ich klubie kilkunastu. Jeżdżą np. we Wszystkich Świętych albo gdy jest epidemia grypy wśród motorniczych.

Marcin Jurczak, poznaniak od dwóch pokoleń, od dziecka był zafascynowany tramwajami. - Zawsze chciałem prowadzić właśnie tramwaj, nie autobus. To też pewnie spełnianie tych dziecięcych marzeń - mówi. Podobnie Jacek Newelski z Zielonej Góry, dziś kierowca autobusu. - To się chyba zaczęło na wycieczce do Koszalina. Tam zobaczyłem przegubowego ikarusa i nie mogłem wyjść z podziwu. Miałem trzy lata - śmieje się.

źródło: Gazeta Wyborcza

możliwość komentowania została wyłączona