Wszystkie Ze Szczecina W skrócie Z kraju Według linii

Szczecin artykuł

Jeden dzień z życia kontrolera ZDiTM...

ZDiTM,

dodane przez djdark ; zmodyfikowane

Jestem 30-letnią kobietą ze średnim wykształceniem pracującą w ZDiTM jako kontroler biletowy. Mam kochającą rodzinę, męża i córeczkę.
Moja "przygoda" z pracą jako "kanar" zaczęła się ok. dwa lata temu. Straciłam pracę, byłam zmuszona szukać czegoś innego. Jak wiadomo ze znalezieniem pracy nie było łatwo. Po ok. trzech miesiącach dowiedziałam się, że są przyjęcia w ZDiTM na stanowisko kontrolera. Długo się zastanawiałam nad tym czy dobrze robię składając tam dokumenty. Tyle się słyszy, że to "paskudne", niewdzięczne zajęcie. Zaryzykowałam. Musiałam spełnić odpowiednie warunki: minimum średnie wykształcenie, niekaralność. Zostałam przyjęta.

Pierwsze tygodnie były dla mnie straszne. Zobaczyłam tak naprawdę, na czym ta praca polega. I powiem jedno - jest bardzo ciężka. Ludzie traktują nas jak margines społeczny. Jesteśmy obrażani, wyzywani, ludzie grożą nam i naszym rodzinom. Dla społeczeństwa to my jesteśmy złodziejami (nie pasażer bez biletu). Mylicie się. Ktoś to musi wykonywać.

Jesteśmy jak sprzedawczyni w sklepie, jak lekarz czy sprzątaczka - jesteśmy ludźmi...

Mamy rodziny, mamy dzieci.

Nie jest przyjemne jak wsiadam do autobusu i przeprowadzam kontrolę i słyszę "ty k..., ty sz...". Wiele razy miałam nieprzyjemne sytuacje, kiedy to mężczyźni więksi ode mnie dwa razy próbowali mnie uderzyć, nie zważając na to, że jestem kobietą.

Jeżdżąc w grupie trzy-czteroosobowej musimy mieć oczy dookoła głowy. Musimy dbać o swoje bezpieczeństwo i naszych kolegów. Nastawienie kontrolowanych ludzi do nas kontrolujących nie daje nam najmniejszego poczucia bezpieczeństwa wykonywanej przez nas pracy.

Nagminne są sytuacje z agresywnymi pasażerami. Ludzie nas szarpią, odpychają, a i zdarza się, że dochodzi do rękoczynów. Mój kolega z grupy został zaatakowany przez pasażera bez biletu, zanim dobiegłam z początku autobusu na koniec by mu pomóc kontroler miał rozwaloną i opuchniętą dolną wargę, ponieważ dostał "z główki". Koleżance mężczyzna w trakcie kontroli tak wygiął dłoń, że dziewczyna miała pozrywane wszystkie ścięgna.

Ale najgorszym przypadkiem było wypchnięcie w dniu 03.12.2010r naszej koleżanki z tramwaju wprost na betonowy chodnik. Doznała pęknięcia czaszki, usunięto jej krwiaka, jest już po operacji. Czas pokaże czy wróci ona do pełnego zdrowia... A pomyślcie, że ona też ma dzieci... ma rodzinę. Jest zwykłym, normalnym człowiekiem, takim jak Ty, Twoja mama, żona, koleżanka...

Jesteśmy ludźmi. Wykonujemy tylko swoją pracę. Wbrew temu jak nas osądzacie jesteśmy kulturalni, wykształceni.

Bardzo ciężko jest zachować uśmiech na twarzy i być grzecznym, kiedy ktoś was "miesza z błotem". Ale muszę taka być, zawsze grzeczna i kulturalna. Inaczej bym tu nie pracowała.

Zawsze podchodzę do pasażera, mówię "dzień dobry" i proszę o bilet. Tyle, że dla ludzi jesteśmy nikim, wykrzykują nam, że powinniśmy zabrać się do normalnej roboty. My pracujemy i to bardzo ciężko.

Z przyjemnością na kilka dni zaprosiłabym do nas kogoś, kto korzysta z komunikacji miejskiej, aby z nami pojeździł i poznał naszą pracę "od podszewki"... Może wtedy byście zrozumieli...

I muszę powiedzieć jedno: to nie ja kradnę jak nas osądzacie, ja ciężko zarabiam na życie, na chleb, rachunki, na rodzinę. Szanuję swoją pracę mimo tego jak mnie społeczeństwo w niej traktuje i cieszę się, że ją mam.

Kontrolerka biletów

11 komentarzy