Wszystkie Ze Szczecina W skrócie Z kraju Według linii

Szczecin artykuł

Fatalny finał przetargu na tramwaje

Andrzej Kraśnicki jr, Gazeta Wyborcza,

dodane przez MQ; zmodyfikowane

Czy Szczecin kupi pojazdy, których prototyp o nazwie Puma wiecznie się psuje, a producent należy do firmy na skraju bankructwa?
- Zastanawiamy się, co robić - przyznaje Krystian Wawrzyniak, prezes spółki Tramwaje Szczecińskie. - Chodzi przecież o niemałe środki publiczne. Nie możemy ryzykować.

Przetarg protestów



Ciągnący się od maja przetarg to festiwal odwołań, protestów i zażartej walki o wart ponad 40 mln zł kontrakt na dostawę dla Szczecina sześciu nowoczesnych, niskopodłogowych tramwajów. W pierwszej odsłonie wygrała podpoznańska firma Solaris. Konkurencyjna Fabryka Pojazdów Szynowych (FPS) z Poznania należąca do Zakładów HCP Cegielski oprotestowała wynik. Twierdziła, że Szczecin nie mógł ograniczać konkurencji, domagając się od oferentów doświadczenia w budowie dwóch tramwajów niskopodłogowych. Krajowa Izba Odwoławcza - czyli grupa arbitrów przy Urzędzie Zamówień Publicznych - stanęła po stronie Szczecina. Poznaniacy skierowali sprawę do sądu. I wygrali. Przetarg unieważniono. Tramwaje Szczecińskie musiały zorganizować nowy. Wpłynęły trzy oferty: FPS zaoferowała dostawę za 41,5 mln, Solaris wycenił się na 53 mln, a bydgoska Pesa na 55 mln.

Komisja przetargowa zdecydowała, że dwie oferty nie spełniają wymogów. Solaris odpadł, bo podłoga w tramwaju miała mieć w kilku miejscach kąt nachylenia wynoszący 16,25 stopnia. A w specyfikacji stało jasno: ma być maksymalnie 15 stopni.

Wymogów nie spełniła też FPS. Poszło o przedstawione przez spółkę gwarancje finansowe pozwalające zrealizować kontrakt. Według Szczecina były niedostateczne.

Na placu boju pozostała bydgoska Pesa - potentat na rynku tramwajowym i kolejowym. I to ta spółka została ogłoszona zwycięzcą. Rywale nie odpuścili. Do Krajowej Izby Odwoławczej trafiły odwołania FPS i Solarisa. Protest Solarisa nie został uwzględniony, bo miał wpłynąć dzień po terminie. Racje FPS uwzględniono.

- Dokumentacja właśnie dotarła do naszych prawników, oferta FPS musi być rozpatrzona - mówi Wawrzyniak.

Tramwaj, który rzadko jeździ



Decyzja KIO oznacza, że FPS ma zwycięstwo w kieszeni. Zasady przetargu są takie, że o wyborze w 70 proc. decyduje cena, w 30 proc. czas realizacji kontraktu. To ostatnie kryterium praktycznie nie ma znaczenia, bo obie firmy zaproponowały to samo. Cenowo FPS bije zaś Pesę na głowę. Tramwaje Szczecińskie z taniej oferty wcale się jednak nie cieszą. Nie chodzi tylko o wątpliwości dotyczące gwarancji bankowych. Przyszłość FPS jest niejasna. Spółka należy do pogrążonej w długach spółki HCP Cegielski. Wczoraj jeden z jej wierzycieli złożył wniosek w sądzie o ogłoszenie upadłości firmy. Sama FPS wyprodukowała jak do tej pory tylko jeden niskopodłogowy tramwaj. Konstruktorom z Poznania udało się obniżyć podłogę na 67 proc. powierzchni (obecnie standard to 100 proc.). Tramwaju nazwanego Puma nikt nie chciał kupić. Rok temu pojazd wydzierżawiło poznańskie MPK - pod warunkiem, że producent będzie go serwisować.

- Tramwaj więcej czasu spędza w serwisie niż na ulicach - mówi Iwona Gajdzińska, rzecznik MPK z Poznania.

Z ostatnich obliczeń wynika, że tzw. gotowość techniczna Pumy maksymalnie sięgała w ciągu miesiąca 30 proc.

Tymczasem FPS właśnie na podstawie Pumy chce zaprojektować dla Szczecina tramwaj niskopodłogowy w 100 proc. - Prace projektowe są zaawansowane - mówi prezes spółki Zbigniew Naskrętski, który bagatelizuje kłopoty z Pumą. - To bardzo dobry tramwaj na polskie tory.

Tyle że więcej Pum nie chcą nawet w Poznaniu, mimo że dla "ich" firmy byłaby to deska ratunku. Miasto ogłaszając przetarg na dostawę 40 niskopodłogowców, postawiło takie bariery w warunkach przetargu, że oferta FPS została od razu odrzucona. Protesty nie pomogły. Wygrał Solaris, który współpracował z dużym koncernem przy budowie tramwajów, a tydzień temu zaprezentował prototyp własnej konstrukcji, który dostarczy Poznaniowi.

Pozostaje sąd



Szczecin ma jeszcze wyjście awaryjne. Do poniedziałku musi zapaść decyzja, czy skierować orzeczenie KIO do sądu. Tego typu sprawy rozpatrywane są w ciągu miesiąca. Sąd może utrzymać decyzję KIO lub unieważnić przetarg. Co ciekawe - nie odpuszcza także Solaris, który już skierował sprawę do sądu. Firma uważa, że jej odwołanie wpłynęło do KIO w terminie.

źródło: Gazeta Wyborcza

brak komentarzy