Wszystkie Ze Szczecina W skrócie Z kraju Według linii

Szczecin artykuł

Szczeciński Szybki Tramwaj na krawędzi. Gra na czas?

Andrzej Kraśnicki jr, Gazeta.pl,

dodane przez MQ

Fiasko rozmów w sprawie przesunięcia willi blokującej budowę szybkiego tramwaju na prawobrzeże. Jej obrońcy biurokratycznymi metodami uniemożliwiają rozpoczęcie wartej 230 mln zł inwestycji. - Nie chcę mówić, że budowa linii może się nie udać - przyznaje szef wydziału inwestycji miejskich.
W poniedziałek w sprawie willi odbyło się spotkanie "ostatniej szansy". Zastępca prezydenta Szczecina Bogdan Jaroszewicz i szef wydziału inwestycji miejskich Paweł Sikorski zaprosili do magistratu przedstawicieli Stowarzyszenia Ocalmy Zabytek. Stowarzyszenie - skupia miłośników muzyki, historyków sztuki - powstało w jednym celu - stać na straży zabytkowej willi, która znalazła się na trasie planowanej linii Szczecińskiego Szybkiego Tramwaju. Miasto najpierw chciało willę wyburzyć. Po tym, gdy jej obrońcy i mieszkańcy wywalczyli dla budynku status zabytku, władze zaproponowały przesunięcie obiektu o około 20 metrów.

- To jest kompromis? Przedstawiono nam tylko to jedno rozwiązanie - irytował się po zakończeniu zamkniętego dla dziennikarzy spotkania Mariusz Łojko, prezes Stowarzyszenia Ocalmy Zabytek.

Członkowie stowarzyszenia domagają się, by miasto przeprojektowało kolektor ściekowy, który w wyniku budowy linii ma przeciąć miejsce, w którym stoi dom. Nie zgadzają się na jego przesunięcie. Tłumaczą, że cenna jest nie tylko sama willa, ale także jej otoczenie, czyli resztki budynków przedwojennej fabryki kościelnych organów, która należała do rodziny Grunebergów - pierwszych właścicieli willi. Powołując się właśnie na ten historyczny wątek, przekonują o niezwykłej wartości tego obszaru.

Miasto twierdzi, że przesunięcie budynku to właśnie kompromis, i to w dodatku korzystny dla obrońców willi. Dom miałby bowiem zostać nie tylko przesunięty, ale i wyremontowany. Jego obecny stan techniczny jest zły. Miałby też pełnić funkcję publiczną, np. lokalnego muzeum. Obecnie mieszka w nim rodzina, która współdziała ze stowarzyszeniem i też nie zgadza się na przesunięcie domu.

- Przeprojektowanie inwestycji, tak by ominęła dom, nie wchodzi w grę - tłumaczy Paweł Sikorski.

Problemem nie jest tylko kolektor. Żeby pozostawić willę, trzeba by także zmienić trasę tramwaju. Poprowadzenie go estakadą (a nie jak zakłada obecny plan - w wykopie) nie wchodzi w grę, bo przekroczone zostałyby normy hałasu (nawet przy zastosowaniu ekranów). Przesunięcie linii też jest nierealne, bo oznaczałoby likwidację ulicy Jaśminowej wraz z całą zabudową. Tak wynika z różnych wariantów, które stały się podstawą do wydania decyzji środowiskowej akceptującej przebieg tramwaju w wykopie.

Miasto jest teraz w bardzo trudnej sytuacji. Warta 230 mln zł inwestycja ma być dofinansowana ze środków unijnych. 106 mln zarezerwowało na ten cel Ministerstwo Rozwoju Regionalnego. Żeby fundusze nie przepadły, Szczecin musi do 31 stycznia 2012 roku złożyć wniosek. Żeby to zrobić, musi mieć studium wykonalności inwestycji oraz zamkniętą sprawę willi. Studium będzie gotowe do końca listopada. Z willą sprawa jest niejasna.

- Przedstawiciele stowarzyszenia powiedzieli nam, że będą oprotestowywać każdą naszą decyzję - przyznaje Sikorski.

Nie są to tylko pogróżki. 14 listopada stowarzyszenie złożyło w biurze Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków wniosek o uznanie za zabytek resztek budynków po fabryce organów, które stoją w rejonie willi. Na razie nie wiadomo, kiedy WKZ zdecyduje, co zrobić z tym wnioskiem.

- Nie chcę mówić, że budowa linii może się nie udać - przyznaje szef wydziału inwestycji miejskich.

Komentarz

Z działań Stowarzyszenia Ocalmy Zabytek wynika jedno: kompromis ma polegać na tym, że miasto przystanie na wszystkie warunki stowarzyszenia. Działania obrońców willi prowadzą wprost do zatopienia komunikacyjnej inwestycji. Żeby wydłużyć procedurę i zmniejszyć szansę miasta na realizację Szczecińskiego Szybkiego Tramwaju, oprotestowano kiedyś decyzję o uznaniu willi za zabytek. Teraz pojawia się wniosek o uznanie za zabytek resztek fabrycznych murów, a wcześniej samego ogrodu.

Nie mogę się zgodzić z takim stanowiskiem. Oprócz interesu stowarzyszenia, miłośników organów i mieszkańców willi jest także interes pozostałych mieszkańców Zdrojów. Czy za cenę pofabrycznej przybudówki ma zniknąć kilkanaście innych domów? Chodzi też o interes mieszkańców całego prawobrzeża, którzy czekają na lepsze połączenie z centrum.

Oczekuję, że miasto się nie podda i wykorzysta wszystkie środki, by nie zmarnować setek milionów złotych publicznych pieniędzy.

źródło: Gazeta.pl

39 komentarzy